Magazyny portowe
4 posters
Magazyny portowe
Choć nie są zbyt ładne, to potrzebne Port udostępnia swoja powierzchnię pod wynajem co jest dla niego dodatkowym źródłem dochodu. Obszar jest podzielony na sekcje, a każdy budynek ma swój numer. Część magazynów należy do miasta, część ma swojego właściciela, a cześć nadal można wykupić. Nie ma tutaj większego nadzoru służb miejskich czy porządkowych, a bliskość doków do zacumowania statku dodatkowo przyciąga różnych ludzi.
Re: Magazyny portowe
Sesja treningowa; Larin Maxwell (pyrokineza) i Noel Maxwell (kriokineza).
Bracia postanowili, że czas wolny między naradami w sprawie aktualnie toczonej, przeznaczą na całkiem przydatny trening. Nie tak dawno nawet szkolili się w telekinezie, a już im było mało, dlatego też uzgodnili, że na drugi dzień wybiorą się gdzieś, gdzie mogliby się podszkolić w kolejnych mocach. Na ten rzut wybrali panowanie nad ogniem dla Larina i lodem dla Noela. Pokrętnie oboje również będą trenować panowanie nad temperaturą, tak powietrza jak i ciała, oraz podmuchy, ale to już taki bonus.
Na miejsce dla swoich zabaw wybrali jeden z opuszczonych, a przynajmniej mniej uczęszczanych magazynów w dzielnicy portowej. Tak, tutaj ich moce będą dość szybkie do ewentualnego uprzątnięcia, wszak roztopiony lód szybko uleci do morza czy też oceanu, a sama woda z owego zbiornika może posłużyć do ugaszenia ognia.
Fritz znowu się użyczył do tego, by ich podwieźć. Długa, pomarańczowo-czarna limuzyna zaparkowała nieopodal kompleksu magazynów. Nieodzowni od niedawna Sebastian i Claude, którzy byli lokajami odpowiednio Larina i Noela, otworzyli im drzwi. Fritz następnie odjechał do domu, by nie być jakkolwiek uszkodzony, po prostu unikał niebezpieczeństwa. Piekielnie dobrzy lokaje jednak pozostali. Ich trudno było jakkolwiek skrzywdzić, więc czuli się pewnie nawet w takich okolicznościowy. No a poza tym, kto im poda posiłek podczas przerwy?!
- Sądzę, ze ten będzie odpowiedni na trening paniczów - odezwał się jeden z mężczyzn, wskazując dyskretnym gestem na ogromny budynek.
Noel zerknął w jego stronę, uśmiechnął się uroczo, po czym zerknął pytająco na brata. I jego zdaniem było to bardzo dobrze wybrana lokacja. Wystarczająco miejsca do dość niebezpiecznych prób korzystania z mocy, ale też na tyle mały, by nie było kilku sposobów na szybkie ogarnięcie ewentualnych zniszczeń. No i był całkiem odosobniony, co również działało na plus. Brunet zgodził się na tą decyzję, dlatego skierowali się w tamtą stronę we czterech.
Kiedy weszli do środka, Sebastian z Claudem szybko ogarnęli miejsce, rozkładając odpowiednią amortyzację od ewentualnych upadków, usuwając wszelakie niebezpieczne graty, przygotowując kilka rzeczy do ćwiczenia podmuchów oraz układając na rozłożonym stoliku notatniki dla braci, termometry i inne podobne dziwa przydatne do pomiarów.
Białowłosy skinął z aprobatą głową, widząc jak lokaje uwinęli się z przygotowaniem placu treningowego, a nawet zadbali o ich bezpieczeństwo. Tak, to było doprawdy godne podziwu i pochwały. Tym bardziej się cieszył, że rodzice ich wytrzasnęli i im niejako podarowali. Choć nie do końca rozumiał to dziwne ukrywanie ich pochodzenia i rasy i innych podobnych dziwów, ale cóż. Za dużo korzyści, by zepsuć to dociekliwością! W sumie, był też ciekawy dlaczego nigdy nie dostał wizji, gdy nawet przypadkiem dotknął jednego z tych tajemniczych panów. Ale nie o tym...
Podobnie jak poprzedni trening, bracia zaczęli go od rozgrzewki. Odpowiednio dobrana kombinacja ćwiczeń wytrzymałościowych i rozciągających a nawet lekka domieszka relaksacyjnych starczyła na równo 45 minut. Co prawda, zdaniem Noela, była to najgorsza część takich wypadów, ale czego się nie robi dla powodzenia ćwiczeń...
No i nadeszła część właściwa.
Na ustawionym laptopie była włączona kamera termowizyjna, która pokazywała temperaturę ich ciała, oscylująca w granicach podręcznikowych 36,6 stopnia, oraz temperaturę pomieszczenia, która wahała się od 15 do 22 stopnia, zależnie od miejsca i tak dalej. Typowa fizyka i rozproszenie nagrzanego gorącymi od słońca ścianami, a warto wspomnieć iż były to ściany głównie metalowe, powietrza.
Near rozpoczął od próby ochłodzenia go podmuchem powietrza. Wziął głęboki wdech, jakby ochłodził powietrze w płucach, a następnie poczynił wydech. O dziwo, z jego ust poszła para, jakby było mu zimno, ale wcale mu nie było. Na kamerze za to zanotowano nieznaczne, bo może o półtorej stopnia, ochłodzenie w granicach metr od Noela.
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Re: Magazyny portowe
Chcieli trenować, mimo tego, ze czas im często nie pozwalał. Ani Larina, ani jego brata nie interesowały limity, chcieli być najlepsi, a była tylko jedna droga: trening. Czemu żywioły? Dla odmiany, w tej dziedzinie już coś potrafili, mieli już jakieś doświadczenie małe bo małe, ale było.
Gdy tylko podjechali skinął głową. Okolica była dobra Lód+Ogień= Woda. Nikt nie zwróci większej uwagi na lekko podtopiony magazyn jakich tu było pełno. Nie było też ludzi dzięki czemu nie istniało ryzyko przypadkowego wypadku i kłopotów. Wszedł do środka, o było i sporo miejsca. Na rozgrzewkę zasadniczo nie narzekał, czasem trzeba było rozprostować kości, tym bardziej jak się siedzi całymi dniami na tyłku. Dawało to tez czas dwóm panom na posprzątanie części magazynu, wiec po co stać jak można to wykorzystać?
Gdy rozgrzewka sie skończyła i powietrze trochę się ochłodziło, czarnowłosy postanowił nie wchodzić bratu w drogę. Gdy ten skupiał się na ochłodzeniu powietrza w magazynie, Ryuzaki postanowił pobawić się ogrzewaniem własnego ciała. Skoncentrował się na oddechu, zwolnił go i pogłębił co z zewnątrz mogło przypominać medytację. Skupił sie tez na swoim ciele i na tym jak reaguje na coraz zimniejsze podmuchy, gdy zaczął lekko drżeć z zimna użył swojej mocy. Na poczatku poczuł falę ciepła która rozeszła sie po jego ciele, skupił ją jednak w jednym konkretnym miejscu jakim były płuca. Wraz z wdechem fala ciepła rozchodziła sie po ciele od organów wewnętrznych i głowy do kończyn. Przy wydechu było widać parę wodną. Po kilkunastu takich wdechach para wodna zaczęła sie zmieniać w dym. Larin w pewnym stopniu był odporny na działanie ognia, mógł wejść w płomienie bez odnoszenia fizycznych poparzeń. Była granica, ta krytyczna temperatura która go chroniła, i teraz szukał właśnie jej. Szukał jak wysoką temperature może rozprowadzić po wnętrzu swojego organizmu, zanim odczuje dyskomfort, ból, lub odbierze inny sygnał z organizmu. Jednocześnie im bardziej się rozgrzewał od wewnątrz, tym w jego czarnych oczach pojawiała się coraz mocniejsza czerwona iskierka. Poniekąd mógł wygladać jak demon, o czym rzecz jasna nie wiedział. Gdy bratu udało sie całkiem ładnie ochłodzić powietrze tak, ze na powierzchni zaczął pojawiać się szron, Larinowi było całkiem gorąco. Gdy temperatura spadła jeszcze bardziej, gdzieś w okolicach 3-4 stopni u czarnowłosego z ust wydobywały się niewielkie języki ognia, a wokół niego falowało ciepłe powietrze, to samo jak w upalny dzień znad asfaltu. Tylko ci dwaj panowie zdawali sie nie być wzruszeni.
Taka sytuacja trwała przez chwile, az nastąpiła mała zmiana ról. Tym razem Larin zaczął sie skupiać również na podniesieniu temperatury wokół siebie, a następnie w całym magazynie. Trwało to stopniowo jednocześnie obnizał temperaturę w swoim organizmie. Po pamiętnym wypadku w domu szybko zrozumiał, ze wysoka temperatura wewnątrz organizmu i na zewnątrz skutkuje samozapłonem, podsycanym jeszcze przez jego emocje, a tego wolał uniknąć. Tak czy inaczej oddawał swoje ciepło na zewnątrz a iskierki w jego oczach zdawały sie nieco przygasnąć, nie zniknęły jednak całkowicie.
Gdy tylko podjechali skinął głową. Okolica była dobra Lód+Ogień= Woda. Nikt nie zwróci większej uwagi na lekko podtopiony magazyn jakich tu było pełno. Nie było też ludzi dzięki czemu nie istniało ryzyko przypadkowego wypadku i kłopotów. Wszedł do środka, o było i sporo miejsca. Na rozgrzewkę zasadniczo nie narzekał, czasem trzeba było rozprostować kości, tym bardziej jak się siedzi całymi dniami na tyłku. Dawało to tez czas dwóm panom na posprzątanie części magazynu, wiec po co stać jak można to wykorzystać?
Gdy rozgrzewka sie skończyła i powietrze trochę się ochłodziło, czarnowłosy postanowił nie wchodzić bratu w drogę. Gdy ten skupiał się na ochłodzeniu powietrza w magazynie, Ryuzaki postanowił pobawić się ogrzewaniem własnego ciała. Skoncentrował się na oddechu, zwolnił go i pogłębił co z zewnątrz mogło przypominać medytację. Skupił sie tez na swoim ciele i na tym jak reaguje na coraz zimniejsze podmuchy, gdy zaczął lekko drżeć z zimna użył swojej mocy. Na poczatku poczuł falę ciepła która rozeszła sie po jego ciele, skupił ją jednak w jednym konkretnym miejscu jakim były płuca. Wraz z wdechem fala ciepła rozchodziła sie po ciele od organów wewnętrznych i głowy do kończyn. Przy wydechu było widać parę wodną. Po kilkunastu takich wdechach para wodna zaczęła sie zmieniać w dym. Larin w pewnym stopniu był odporny na działanie ognia, mógł wejść w płomienie bez odnoszenia fizycznych poparzeń. Była granica, ta krytyczna temperatura która go chroniła, i teraz szukał właśnie jej. Szukał jak wysoką temperature może rozprowadzić po wnętrzu swojego organizmu, zanim odczuje dyskomfort, ból, lub odbierze inny sygnał z organizmu. Jednocześnie im bardziej się rozgrzewał od wewnątrz, tym w jego czarnych oczach pojawiała się coraz mocniejsza czerwona iskierka. Poniekąd mógł wygladać jak demon, o czym rzecz jasna nie wiedział. Gdy bratu udało sie całkiem ładnie ochłodzić powietrze tak, ze na powierzchni zaczął pojawiać się szron, Larinowi było całkiem gorąco. Gdy temperatura spadła jeszcze bardziej, gdzieś w okolicach 3-4 stopni u czarnowłosego z ust wydobywały się niewielkie języki ognia, a wokół niego falowało ciepłe powietrze, to samo jak w upalny dzień znad asfaltu. Tylko ci dwaj panowie zdawali sie nie być wzruszeni.
Taka sytuacja trwała przez chwile, az nastąpiła mała zmiana ról. Tym razem Larin zaczął sie skupiać również na podniesieniu temperatury wokół siebie, a następnie w całym magazynie. Trwało to stopniowo jednocześnie obnizał temperaturę w swoim organizmie. Po pamiętnym wypadku w domu szybko zrozumiał, ze wysoka temperatura wewnątrz organizmu i na zewnątrz skutkuje samozapłonem, podsycanym jeszcze przez jego emocje, a tego wolał uniknąć. Tak czy inaczej oddawał swoje ciepło na zewnątrz a iskierki w jego oczach zdawały sie nieco przygasnąć, nie zniknęły jednak całkowicie.
Larin Maxwell- Admin
- Liczba postów : 223
Join date : 24/08/2015
Re: Magazyny portowe
Noel, skupiony na zimie, zimnie, lodzie, śniegu i innych podobnych odmrażających wynalazkach, wciąż próbował ochłodzić pomieszczenie. Co prawda widział, co dzieje się z bratem, co wyglądało dość niecodziennie i pewnie dla niewtajemniczonych całkiem strasznie, jednak musiał się skupić na swojej mocy. Wiedział, że Larinowi nic nie będzie, jednak tak czy nie, miał w głowie zanotowane kilka procent ze swojej wielozadaniowości, by ewentualnie zareagować jakby coś się mu wymsknęło spod kontroli.
No i role się odwróciły, a Larin zaczął ocieplać powietrze.
Noel, który znacznie wolał jak jest zimno niż ciepło, niemal natychmiast zaczął się koncentrować na oddechu i na swoim ciele, doprowadzając swoją temperaturę ciała do względnie normalnej. Jakoby pogłębił to ćwiczenie, szukając punktu, w którym zaraz mógłby zacząć zmieniać się w lód, ale oczywiście wolał tego uniknąć. Nie był jeszcze aż tak wprawiony, by szybko wrócić do normalnego stanu. Po pewnym czasie, po kilku długich i pełnych koncentracji oddechach, z jego ust znowu poszła para, jakby było mu gorąco, a nagle wyszedł na dwór w zimę i to w cienkim ubraniu! Ba, nawet jego skóra zaczęła być delikatnie sina, jakby nie daleko jej było do odmrożenia, co oczywiście Noela nigdy nie dotyczyło, ale o dziwo nie stawała się zaczerwieniona. Czuł zimno, rozlewające się po całym jego ciele, ale o dziwo nic go nie szczypało, jak to bywa gdy gołą skórą ktoś chce ulepić śnieżkę. Mało tego, zdaniem białowłosego było to nawet przyjemne uczucie, któremu pozwalał się rozlewać.
Zerknął ukradkiem na obraz z kamery termowizyjnej. Od Ryuzakiego widać było wyraźną falę gorącego niemalże powietrza, bowiem temperatura, jaka odchodziła od Larina, przekraczała nawet pięćdziesiąt stopni, zaś sam Near i otoczenie w graniach pięciu centymetrów od niego było znacznie chłodniejsze. Cudem jeszcze nie przyprawiło to o mini trąbę powietrzną, która tworzy się w końcu na dwóch skrajnie różnych ośrodkach powietrza, a chyba tu mogło się do tego zaliczać.
Po tym ćwiczeniu, powtórzonym dla pewności kilkukrotnie i o skrupulatnie zapisanych wynikach w zeszycie jak i głowie, przyszła pora na ćwiczenie podmuchów. Odpowiedniego celowania i przewracania, lub przesuwania po prostu, czegoś nimi.
Bracia ustawili się przed przygotowanymi już przez piekielnie dobrych lokajów workami treningowymi. Próbowali zrzucić rzeczy, które ustawione były jedna na drugiej. Nawet czasami się to udawało, jednak nie zawsze odpowiednio silny wiatr udawało się braciom wytworzyć. Niestety, nawet kilka razy udało się zamienić ową rzecz w lód lub piękną pochodnię, z czym sobie szybko radzili, tak samo z chęci sprawdzenia, czy się im to uda, jaki po prostu z konieczności ograniczenia zniszczeń.
Po kilku próbach i błędach oraz zwycięstwach, Noel spróbował lekko słabszym, ale oby celnym podmuchem przesunąć całą kolumnę, jednak jak na złość, nie obliczył dobrze, dlatego też całą konstrukcję diabli wzięli, a dokładniej to wziął Claude, bo niby przypadkiem się na niego przewróciła. Francuz zerknął morderczo na białowłosego, po czym westchnął cicho i zaczął od nowa ustawiać tą budowlę. Podobnie, jakby się porozumieli telepatycznie tuż przed, zrobił i Larin, ale w przeciwieństwie do Claude'a, Sebastian był znacznie cierpliwszy do takich wybryków.
No i role się odwróciły, a Larin zaczął ocieplać powietrze.
Noel, który znacznie wolał jak jest zimno niż ciepło, niemal natychmiast zaczął się koncentrować na oddechu i na swoim ciele, doprowadzając swoją temperaturę ciała do względnie normalnej. Jakoby pogłębił to ćwiczenie, szukając punktu, w którym zaraz mógłby zacząć zmieniać się w lód, ale oczywiście wolał tego uniknąć. Nie był jeszcze aż tak wprawiony, by szybko wrócić do normalnego stanu. Po pewnym czasie, po kilku długich i pełnych koncentracji oddechach, z jego ust znowu poszła para, jakby było mu gorąco, a nagle wyszedł na dwór w zimę i to w cienkim ubraniu! Ba, nawet jego skóra zaczęła być delikatnie sina, jakby nie daleko jej było do odmrożenia, co oczywiście Noela nigdy nie dotyczyło, ale o dziwo nie stawała się zaczerwieniona. Czuł zimno, rozlewające się po całym jego ciele, ale o dziwo nic go nie szczypało, jak to bywa gdy gołą skórą ktoś chce ulepić śnieżkę. Mało tego, zdaniem białowłosego było to nawet przyjemne uczucie, któremu pozwalał się rozlewać.
Zerknął ukradkiem na obraz z kamery termowizyjnej. Od Ryuzakiego widać było wyraźną falę gorącego niemalże powietrza, bowiem temperatura, jaka odchodziła od Larina, przekraczała nawet pięćdziesiąt stopni, zaś sam Near i otoczenie w graniach pięciu centymetrów od niego było znacznie chłodniejsze. Cudem jeszcze nie przyprawiło to o mini trąbę powietrzną, która tworzy się w końcu na dwóch skrajnie różnych ośrodkach powietrza, a chyba tu mogło się do tego zaliczać.
Po tym ćwiczeniu, powtórzonym dla pewności kilkukrotnie i o skrupulatnie zapisanych wynikach w zeszycie jak i głowie, przyszła pora na ćwiczenie podmuchów. Odpowiedniego celowania i przewracania, lub przesuwania po prostu, czegoś nimi.
Bracia ustawili się przed przygotowanymi już przez piekielnie dobrych lokajów workami treningowymi. Próbowali zrzucić rzeczy, które ustawione były jedna na drugiej. Nawet czasami się to udawało, jednak nie zawsze odpowiednio silny wiatr udawało się braciom wytworzyć. Niestety, nawet kilka razy udało się zamienić ową rzecz w lód lub piękną pochodnię, z czym sobie szybko radzili, tak samo z chęci sprawdzenia, czy się im to uda, jaki po prostu z konieczności ograniczenia zniszczeń.
Po kilku próbach i błędach oraz zwycięstwach, Noel spróbował lekko słabszym, ale oby celnym podmuchem przesunąć całą kolumnę, jednak jak na złość, nie obliczył dobrze, dlatego też całą konstrukcję diabli wzięli, a dokładniej to wziął Claude, bo niby przypadkiem się na niego przewróciła. Francuz zerknął morderczo na białowłosego, po czym westchnął cicho i zaczął od nowa ustawiać tą budowlę. Podobnie, jakby się porozumieli telepatycznie tuż przed, zrobił i Larin, ale w przeciwieństwie do Claude'a, Sebastian był znacznie cierpliwszy do takich wybryków.
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Re: Magazyny portowe
Trening temperatury trwał jeszcze jakiś czas. Ryuzaki zerknął tylko raz na podgląd temperatury, wyglądało to dosć interesująco. Tak jak brat kochał zimno, on kochał ciepło. Byli swoimi przeciwieństwami, chociaż z jakiegoś powodu nie posiadał czerwonych włosów. Może i lepiej.
Zanim przeszli do kolejnego etapu czarnowłosy wyrównał temperaturę w środku magazynu do optymalnej jak dla nich, jak i dla tych dwóch panów. Skoncentrowął sie na ustawionych wierzyczkach i zaczał podgrzewać powietrze wokół siebie. Starał sie to zrobić jak najszybciej, a następnie kierował je na cel. Podgrzanie powietrza zajmowało mu około 2 sekund i nie było tak trudne jak jego kontrolowanie. Niemniej raz sie udawało, raz nie. Im dłuzej ćwiczyli tym bardziej starał sie manipulowac kształtem powietrza i skupiać je tylko na danym celu, a nie rozpraszać wokoło. Utrudnieniem była różnica temperatur, gdy on podgrzewał, a brat schładzał, miedzy nimi robiły się miniaturowe frony powietrza które wędrowały od jednego do drugiego zmuszając braci do wikszego wysiłku. Ale ten skutek uboczny był pozadany. Wytworzył podmuch jednocześnie z bratem, z racji tego, że Near popełnił błąd, zawirowania powietrza zrobiły swoje przez co i jego "worek treningowy" szlag trafił. Sebastian na szczęście zgrabnie umknął przed katastrofą i westchnął teatralnie. Zasadniczo planowali to zwalić w inny sposób, ale z drugiej strony efekt osiągnęli... Uśmiechnął się uroczo wypadki w końcu wliczone w trening!
Po tym jak wszystko zostało ustawione na nowo czarnowłosy postanowił wykorzystać różnice temperatur i współpracować z bratem. Skierował swoje ciepłe powietrze w strone brata, trzymając sie nieco bardziej prawej strony. Poprosił Neara o to samo, gdy dwa różne podmuchy spotkały się w połowie dystansu powstały ciekawe zawirowania powietrza. Zanim twór się rozpadł oboje mogli poczuć mieszankę ciepła i zimna, za to na kamerze termowizyjnej było to widać o wiele lepiej. celem było stworzenie miniaturowego tornada i względna kontrola nad nim. Kontrola wiru okazała się trudniejsza, dlatego raz im się udawało, raz nie. Właściwie raz wyszło im całkiem ładne tornado, ale zamiast utrzymać je na arenie stracili nad nim kontrolę i twór zanim zniknął pokierował się w stronę kartonów z gwoździami rozwalając kilka pudełek. na szczęście nic nie latało w powietrzu, ale i tak mało brakowało. Sebastian z Caludem spojrzeli na nich z wyrzutem.
- Co powiesz na małą przerwę ? - Zaproponował drapiąc się po głowie. Ciekawe jakby zareagowali gdyby te gwoździe zaczęły spadać na nich jak pociski....
Zanim przeszli do kolejnego etapu czarnowłosy wyrównał temperaturę w środku magazynu do optymalnej jak dla nich, jak i dla tych dwóch panów. Skoncentrowął sie na ustawionych wierzyczkach i zaczał podgrzewać powietrze wokół siebie. Starał sie to zrobić jak najszybciej, a następnie kierował je na cel. Podgrzanie powietrza zajmowało mu około 2 sekund i nie było tak trudne jak jego kontrolowanie. Niemniej raz sie udawało, raz nie. Im dłuzej ćwiczyli tym bardziej starał sie manipulowac kształtem powietrza i skupiać je tylko na danym celu, a nie rozpraszać wokoło. Utrudnieniem była różnica temperatur, gdy on podgrzewał, a brat schładzał, miedzy nimi robiły się miniaturowe frony powietrza które wędrowały od jednego do drugiego zmuszając braci do wikszego wysiłku. Ale ten skutek uboczny był pozadany. Wytworzył podmuch jednocześnie z bratem, z racji tego, że Near popełnił błąd, zawirowania powietrza zrobiły swoje przez co i jego "worek treningowy" szlag trafił. Sebastian na szczęście zgrabnie umknął przed katastrofą i westchnął teatralnie. Zasadniczo planowali to zwalić w inny sposób, ale z drugiej strony efekt osiągnęli... Uśmiechnął się uroczo wypadki w końcu wliczone w trening!
Po tym jak wszystko zostało ustawione na nowo czarnowłosy postanowił wykorzystać różnice temperatur i współpracować z bratem. Skierował swoje ciepłe powietrze w strone brata, trzymając sie nieco bardziej prawej strony. Poprosił Neara o to samo, gdy dwa różne podmuchy spotkały się w połowie dystansu powstały ciekawe zawirowania powietrza. Zanim twór się rozpadł oboje mogli poczuć mieszankę ciepła i zimna, za to na kamerze termowizyjnej było to widać o wiele lepiej. celem było stworzenie miniaturowego tornada i względna kontrola nad nim. Kontrola wiru okazała się trudniejsza, dlatego raz im się udawało, raz nie. Właściwie raz wyszło im całkiem ładne tornado, ale zamiast utrzymać je na arenie stracili nad nim kontrolę i twór zanim zniknął pokierował się w stronę kartonów z gwoździami rozwalając kilka pudełek. na szczęście nic nie latało w powietrzu, ale i tak mało brakowało. Sebastian z Caludem spojrzeli na nich z wyrzutem.
- Co powiesz na małą przerwę ? - Zaproponował drapiąc się po głowie. Ciekawe jakby zareagowali gdyby te gwoździe zaczęły spadać na nich jak pociski....
Larin Maxwell- Admin
- Liczba postów : 223
Join date : 24/08/2015
Re: Magazyny portowe
Noel obserwował, jak lokaje uwijają się z ustawianiem coraz to rozwalonych na nowo konstrukcji, cudem unikając tylko uderzenia. Noel również zwrócił uwagę, że bardzo blisko im do zrobienia ładnych dziur pineskami wystrzeliwanymi z zawrotną prędkością, ale ufał bratu i sobie, oraz lokajom, że sobie by z tym poradzili.
Kiedy Larin poprosił, by ochłodził i posłał powietrze na swoją prawą, ten skinął krótko głową i niemal natychmiast, acz na niewypowiedzianą komendę, to zrobił. Tak, powstałe miniaturowe tornado na środku hali było doprawdy widowiskowe, ale mniej widowiskowe był próby kontroli tego dziwu. To było co najmniej trudne, zważywszy na to, że ani L ani N nie prali się żywiołem powietrza, więc jako takiego nie mogli kontrolować, jak na ich nieszczęście. Co innego taka Hinata, której niestety Noel jeszcze nie znał. Choć miał przeczucie, że niebawem pozna. Może nie wiedział, że dokładnie ją, ale czuł że lada dzień pozna kogoś, kto się para żywiołem powietrza.
- Za - przytaknął krótko, na pytanie odnośnie przerwy.
Zerknął kątem oka na lokai, którzy patrzyli na nich spod byka, co najmniej zdegustowani ich zachowaniem i dziecinnością. Ale w końcu rodzice uprzedzali, że bywają dziwni! Mogli się na to psychicznie przygotować na litość boską! Po zerknięciu po sobie, panowie ubrani w czarne fraki wrócili do układania posiłku, domyślając się że przerwę lada moment mogą zarządzić.
Na stoliku rozstawili talerze i sztuce, po czym na drugim zaczęli przygotowywać posiłek. Sebastian parzył herbatę, zaś Caude zabrał się za dokończenie posiłku i potrawy. Tym razem przed braćmi, którzy właśnie usiedli, postawili aromatyczną tartę francuską i delikatną herbatę.
- Tarta z łososiem i gorgonzolą, podana z herbatą China Sencha - zaanonsował, tym razem Claude, który to upichcił, na modłę posiłków z jego ojczyzny.
- Pachnie zachęcająco - pochwalił z szerokim uśmiechem N.
- Dziękuję, paniczu - Claude skłonił się nieznacznie i uśmiechnął się pod nosem tryumfalnie, zerkając na Sebastiana, który zerkając na niego spod oka również uśmiechał się uroczo, ale dość dziwnie, jakby chciał mu powiedzieć że i tak jest lepszy.
Cóż, piekielnie dobrzy lokaje poleją się potem, poza scena. To doprawdy nie jest nic godnego i wartego uwagi. Ot sparing gdzieś pośrodku morza, z mini trąbami wodnymi jako bonus dla oczu. Nic ciekawego, zdarza się to wprost codziennie! A najlepiej, jakby tego nie widzieli bracia, bo przypadkowe zamknięcie Fritza w piwnicy to będzie doprawdy pryszcz przy tym, co wydumają za takie akcje.
Bracia zjedli, podziękowali grzecznie i jeszcze raz przeprosili za niewielki rozgardiasz, jaki spowodowali umiejętnie nieumiejętnym wykorzystaniem podmuchu wiatru. Cóż, bracia Maxwell czasami lubili trollować swoich podwładnych, dlatego u nich takie zabawy były bardziej celowe niż przypadkowe. Chociaż kto ich wie, jak było w tym konkretnie przypadku?
Ze spokojem wrócili na arenę, po czym od nowa zaczęli swoje ćwiczenia.
Rozpoczęli od początku, tak włąściwie. Najpierw Noel ochładzał pomieszczenie a Larin rozgrzewał samego siebie, a potem L przejmował pałeczkę, by ogrzać magazyn, a N ochładzał się od środka. Poczynili dziesięć takich prób, a gdy doszli w tym do tego, że chyba już tego ćwiczenia było wystarczająco, przeszli do celowania podmuchami wiatrów, a nawet do "walki" podmuchów, co, jak mieli nadzieję, nie skończy się kolejnym mini tornadem...
Kiedy Larin poprosił, by ochłodził i posłał powietrze na swoją prawą, ten skinął krótko głową i niemal natychmiast, acz na niewypowiedzianą komendę, to zrobił. Tak, powstałe miniaturowe tornado na środku hali było doprawdy widowiskowe, ale mniej widowiskowe był próby kontroli tego dziwu. To było co najmniej trudne, zważywszy na to, że ani L ani N nie prali się żywiołem powietrza, więc jako takiego nie mogli kontrolować, jak na ich nieszczęście. Co innego taka Hinata, której niestety Noel jeszcze nie znał. Choć miał przeczucie, że niebawem pozna. Może nie wiedział, że dokładnie ją, ale czuł że lada dzień pozna kogoś, kto się para żywiołem powietrza.
- Za - przytaknął krótko, na pytanie odnośnie przerwy.
Zerknął kątem oka na lokai, którzy patrzyli na nich spod byka, co najmniej zdegustowani ich zachowaniem i dziecinnością. Ale w końcu rodzice uprzedzali, że bywają dziwni! Mogli się na to psychicznie przygotować na litość boską! Po zerknięciu po sobie, panowie ubrani w czarne fraki wrócili do układania posiłku, domyślając się że przerwę lada moment mogą zarządzić.
Na stoliku rozstawili talerze i sztuce, po czym na drugim zaczęli przygotowywać posiłek. Sebastian parzył herbatę, zaś Caude zabrał się za dokończenie posiłku i potrawy. Tym razem przed braćmi, którzy właśnie usiedli, postawili aromatyczną tartę francuską i delikatną herbatę.
- Tarta z łososiem i gorgonzolą, podana z herbatą China Sencha - zaanonsował, tym razem Claude, który to upichcił, na modłę posiłków z jego ojczyzny.
- Pachnie zachęcająco - pochwalił z szerokim uśmiechem N.
- Dziękuję, paniczu - Claude skłonił się nieznacznie i uśmiechnął się pod nosem tryumfalnie, zerkając na Sebastiana, który zerkając na niego spod oka również uśmiechał się uroczo, ale dość dziwnie, jakby chciał mu powiedzieć że i tak jest lepszy.
Cóż, piekielnie dobrzy lokaje poleją się potem, poza scena. To doprawdy nie jest nic godnego i wartego uwagi. Ot sparing gdzieś pośrodku morza, z mini trąbami wodnymi jako bonus dla oczu. Nic ciekawego, zdarza się to wprost codziennie! A najlepiej, jakby tego nie widzieli bracia, bo przypadkowe zamknięcie Fritza w piwnicy to będzie doprawdy pryszcz przy tym, co wydumają za takie akcje.
Bracia zjedli, podziękowali grzecznie i jeszcze raz przeprosili za niewielki rozgardiasz, jaki spowodowali umiejętnie nieumiejętnym wykorzystaniem podmuchu wiatru. Cóż, bracia Maxwell czasami lubili trollować swoich podwładnych, dlatego u nich takie zabawy były bardziej celowe niż przypadkowe. Chociaż kto ich wie, jak było w tym konkretnie przypadku?
Ze spokojem wrócili na arenę, po czym od nowa zaczęli swoje ćwiczenia.
Rozpoczęli od początku, tak włąściwie. Najpierw Noel ochładzał pomieszczenie a Larin rozgrzewał samego siebie, a potem L przejmował pałeczkę, by ogrzać magazyn, a N ochładzał się od środka. Poczynili dziesięć takich prób, a gdy doszli w tym do tego, że chyba już tego ćwiczenia było wystarczająco, przeszli do celowania podmuchami wiatrów, a nawet do "walki" podmuchów, co, jak mieli nadzieję, nie skończy się kolejnym mini tornadem...
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Re: Magazyny portowe
Czy tylko dzieci muszą się bawić? Też chyba im się należy trochę rozrywki tym bardziej, że tylko praca i praca i oczekiwania. A panowie w czerni i tak sobie poradzą z ich niewinnymi żartami, coś innego gdyby tu stał Fritz, albo inny zwykły człowiek.
Po przerwie na posiłek od razu ruszyli do trenowania. Tym razem znowu zabawa z temperaturą, tym razem tylko bardziej zmodyfikowana. po prostu zamiast na zmianę, walczyli poniekąd ze sobą o dominację, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Po jakieś godzinie oboje byli już zmęczeni, ale Larin chciał skończyć to w jakis widowiskowy sposób. Skontaktował sie telepatycznie z bratem i po krótkiej rozmowie pzreszli do pokazowej walki. Ogień kontra lód. Oczywiście nie wytwarzali tego bezpośrednio, lecz poprzez ogrzewanie/ochładzanie powietrza i przedmiotów w ich zasięgu. Było tu wiele różnych materiałów, dlatego jedne szybciej reagowały niż inne, co było sporym plusem. Dopiero z tak wytworzonego ognia lub lodu korzystali obierając siebie za cel. Bawili sie tak przez kwadrans, aż Noel wytworzył kilka lodowych sopli by zaatakować brata. Larin stał z kolei niedaleko Sebastiana i Clauda nie chcąc dać im pola do popisu po prostu ładnie podgrzał powietrze roztapiając lodowe pociski. Skutkiem był przepiękny deszcz który spadł prosto na dwóch mężczyzn, przemaczając ich do suchej nitki. Widząc ich poirytowane spojrzenia Larin nie mógł powstrzymać śmiechu. Noel zresztą też. Dopiero kiedy się opanował grzecznie ich wysuszył. Francuz troche pomruczał na tego typu zabawy, że powinni być bardziej poważni, Sebastian ograniczył się do strzelenia focha. Po chwili jednak wszystkim przeszło. Trening został zakończony. Ktoś zadzwonił po Fritza, który przyjechał po 30 minutach. Podczas czekania na limuzynę wszystkie akcesoria zostały spakowane a magazyn wstępnie uprzątnięty. Obyło się bez większych szkód. Po wszystkim cała czwórka wsiadła do limuzyny i pojechała w stronę willi.
Po przerwie na posiłek od razu ruszyli do trenowania. Tym razem znowu zabawa z temperaturą, tym razem tylko bardziej zmodyfikowana. po prostu zamiast na zmianę, walczyli poniekąd ze sobą o dominację, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Po jakieś godzinie oboje byli już zmęczeni, ale Larin chciał skończyć to w jakis widowiskowy sposób. Skontaktował sie telepatycznie z bratem i po krótkiej rozmowie pzreszli do pokazowej walki. Ogień kontra lód. Oczywiście nie wytwarzali tego bezpośrednio, lecz poprzez ogrzewanie/ochładzanie powietrza i przedmiotów w ich zasięgu. Było tu wiele różnych materiałów, dlatego jedne szybciej reagowały niż inne, co było sporym plusem. Dopiero z tak wytworzonego ognia lub lodu korzystali obierając siebie za cel. Bawili sie tak przez kwadrans, aż Noel wytworzył kilka lodowych sopli by zaatakować brata. Larin stał z kolei niedaleko Sebastiana i Clauda nie chcąc dać im pola do popisu po prostu ładnie podgrzał powietrze roztapiając lodowe pociski. Skutkiem był przepiękny deszcz który spadł prosto na dwóch mężczyzn, przemaczając ich do suchej nitki. Widząc ich poirytowane spojrzenia Larin nie mógł powstrzymać śmiechu. Noel zresztą też. Dopiero kiedy się opanował grzecznie ich wysuszył. Francuz troche pomruczał na tego typu zabawy, że powinni być bardziej poważni, Sebastian ograniczył się do strzelenia focha. Po chwili jednak wszystkim przeszło. Trening został zakończony. Ktoś zadzwonił po Fritza, który przyjechał po 30 minutach. Podczas czekania na limuzynę wszystkie akcesoria zostały spakowane a magazyn wstępnie uprzątnięty. Obyło się bez większych szkód. Po wszystkim cała czwórka wsiadła do limuzyny i pojechała w stronę willi.
Sesja treningowa została zakończona. Czekamy na ocenę MG
Larin Maxwell- Admin
- Liczba postów : 223
Join date : 24/08/2015
Re: Magazyny portowe
Larin i Noel: Trening uważam za zakończony i zostanie on zaakceptowany. Proszę o dodanie do statystyk waszych postaci po 5 punktów do odpowiednio: pyrokinezy i kriokinezy.
Mistrz Gry- Admin
- Liczba postów : 261
Join date : 22/08/2015
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach