Warsztat "Electro"

Z wkurzoną kobieta lepiej nie zaczynać, a Mello ostatnio nie była w najlepszym humorze. O ile czasem lubił sie z nią podroczyć,tak dzisiaj czmychnął przed kolejnym jej ciosem. Siedzenie w norze Diabła było zbyt niebezpieczne.Uznał więc,że lepiej trochę pomóc chłopakom w przygotowaniach do jutrzejszej akcji i wieczornych wyścigów. Ten warsztat znał dosć dobrze jak i jego zakres usług,jak i pracowników. Wpadł tu dwa razy najpierw by się upewnić czy i ile aut może podrzucić, a potem ruszył na polowanie. Dwa pierwsze auta ukradł bardziej bogatym właścicielom, właściciel chciał Porshe wiec je dostarczył prawdopodobnie na części.Trzecie auto wjechało z centrum miasta, a ostatnie znalazł w tej dzielnicy, co prawda zdziwił sie,ze było otwarte,ale.... Jak to mówią okazja czyni złodzieja. To i poprzednie przydadzą się jutro, kwestia niewielkich ale istotnych przeróbek Na poczekaniu podłączył urządzenie diagnostyczne do komputera i zacżął przeglądać różne parametry. Trochę sie na tym znał, ale ekspertem nie był.

Beyond postanowił, że pójdzie zerknąć na to, w jakim stanie jest przywłaszczony przez niego samochód. Oddał go do warsztatu, który cieszył się dobrą sławą wśród złodziei aut, więc ufał że stamtąd go nie ukradną. Vincenta wysłał na zakupy, rzecz jasna znaczną większość koszyka miał stanowić dżem. Samemu skierował się szybszym spacerem w stronę wymienionego przed chwiłą miejsca.
Po drodze, jego myśli krążyły wokół młodego Maxwella. Noel był ciekawym przypadkiem, którym z chęcią by się zajął. Co prawda miał parę okazów rozdwojenia osobowości do tej pory, ale nigdy nie był tak osobiście zainteresowany ewentualnym pacjentem. Może po prostu dlatego, że jego bratem jest jego własny sobowtór, który tak naprawdę nie jest sobowtórem? Może po prostu czuł, jakby to była jego rodzina? Nie, Beyond nie ma uczuć. Po prostu chciał na nim poeksperymentować. Kto wie, jakie eksperymenty wynalazłaby dla detektywa chora głowa psychopatycznego psychiatry?
Kiedy znalazł się przy warsztacie, pierwsze co zwróciło jego uwagę to to, iż był otwarty. Fakt, nie spodziewał się tutaj właściciela. Miał do niego dzwonić jak tylko byłby na miejscu, ale nie spodziewał się, że ktoś inny już był. Czerwona burza włosów niemal dosłownie dawała po oczach i trudno było ją przeoczyć.
- A podobno złodziejowi nie kradną. - Zerknął na wyniki, podane przez program diagnostyczny, ustawiając się tuż za mężczyzną i przygryzł koniuszek kciuka.

Matt nie zwracał większej uwagi na innych, zajęci byli sobą,a on bywał tu nie raz i nie dwa. dopiero kiedy ktoś się dosiadł oderwał się od literek i cyferek na ekranie. Przez moment zobaczył tylko czarną burzę włosów, ale poznał głos. Odwrócił się bokiem do rozmówcy, a który chyba był już byłym właścicielem wozu.
- To twoja fura?- wyrwało mu się to pytanie.
Spojrzał na BB nieco uważniej. W szkole się widywali siedział obok swojego sobowtóra, ale dopiero teraz gdy był dość blisko, dostzregł więcej szczegółów. i był mocno zaskoczony makijażem na twarzy chłopaka, nie wspominając już o nieco jaśniejszych odrostach na jego czuprynie. To odkrycie sprawiło,ze teraz był cholernie ciekawy jak wygląda bez tej całej stylizacji.

- Własność jest pojęciem względnym. - Beyond wzruszył nieznacznie ramionami. - Pożyczyłem go - dodał, wywracając przy tym oczyma. - Bezterminowo, fakt, ale z zamiarem oddania go właścicielowi. Kiedyś tam.
Beyond widział zaskoczenie, malujące się na twarzy Maila. Było to urocze, co sprawiło że brunet mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Zanotował też w głowie, by zająć się czym prędzej włosami. Kiedy spojrzał na swoje odbicie w samochodowym lustrze wyraźnie widział odrosty. Westchnął w myślach, bo jakby mógł, to by się nie zajmował kompletnie włosami i twarzą, ale paradoksalnie bez nie bycia sobą, nie byłby sobą.

Pożyczone... uśmiechnął sie się szeroko już więcej niczego nei komentując. Teoretycznie te samochody tez pożyczył, no poza porshe, ponieważ po akcji zapewne je porzucą. Jeżeli nie tej to następnej.
- Wiedziałeś co buchnąć, to cacko jest w dość dobrym stanie, chociaż ktoś tu gmerał przy liczniku i silniku - odparł i odpiął kabelki od komputera.
Małe modyfikacje nie były istotne, może dla potencjalnego klienta tak, ale im zależało by samochód był sprawny i nei odwalił niespodzianek w środku "pracy w terenie"
- Pożycz go na dwa dni, odpicujemy,zatankujemy, to chyba dobry układ? - jak już sie wydało lepiej chyba się dogadać?

- Mam nosa! - Na twarzy Beyonda znów rozwidniał uśmiech.
Beyond w sumie sam nie wiedział, że aż tak dobry samochód sobie przywłaszczył. Po prostu chwycił za ten, który był blisko i się mu spodobał. Widocznie intuicja po raz kolejny go nie zawiodła. Kiedy zagadnął, że pożyczy a potem odda z przeglądem i darmowym tankowaniem zerknął na niego pytająco.
- Ścigacie się? - Wysuwając teorię, uniósł zawadiacko brew.
Skoro mowa o intuicji: Beyond czuł, że niebawem powinien uciec. Daleko, najlepiej na jakąś bezludną wyspę. Co prawda Benjaminowi nie zależało na życiu ludzkim, ale wolał być świadomy kiedy i komu je umila. Miał tylko nadzieję, że zdąży się usunąć gdzieś, nim księżyc zacznie się pojawiać.

BB przeuroczo wyglądał, kiedy się uśmiechał, chociaż chłopak nie zdawał sobie sprawy z jego drugiej natury. On akurat nie miał takiego kłopotu. Tym razem on sie wymownie uśmiechnął gdy rozmówca jego wspomniał o wyścigach.
- Można tak powiedzieć. Zapnij się - zawołał.
Wyrzucił urządzenie diagnostyczne z samochodu i zamknął drzwi. Odpalił silnik i ruszył z kopyta z warsztatu, omijając inne zaparkowane samochody. Wyjechał na ulicę i obrał trasę wokół warsztatu która miała może z kilometr tylko. Nie był idiotą by zapuszczać się z pasażerem na jakieś odludne miejsce, ale taka przejażdżka była dobrym sprawdzianem auta.

Beyond zerknął na Maila podejrzliwie. To nie jest tak, że nie chciałby się z nim przejechać, ale znaczniej wolałby, gdyby odłożyć to na potem. Najlepiej na dzień po pełni, o której, co jest jak na niego dziwne, kompletnie zapomniał. Póki co jednak posłusznie zapiął pas, zerkając na zegarek. Dyskretnie sprawdził w komórce, dla pewności, fazę księżyca i o której zacznie wschodzić. Przy okazji zerknął na pogodę. W razie czego mógł się wyjaśnić, że wolałby uniknąć błota czy poślizgów i chciał sprawdzić, czy nie przewidują deszczu. Wszak alibi trzeba mieć, na każdą okazję.
- Pusto, jak na tę porę dnia - skomentował nawet brak korków.

-Pozorny spokój, w całym mieście są rozróby. Widziałem nawet jakieś mechy bojowe w tej dzielnicy. o tym meczu zrobiło się nieprzyjemnie - odparł.
Chłopak nie zwracał uwagi az tak bardzo co robi jego pasażer, chociaż był mały ruch patrzył na drogę. Wszak nigdy nie wiadomo kiedy jaki pijaczyna wwali się pod maskę. Zwłaszcza kiedy licznik pokazywał ze 100 km/h co dla tego auta nie było jeszcze szczytem możliwości.

- Lepiej nie wychodzić po zmroku z domu - potaknął chłopak zamyślony.
Tak, Matt pewnie nawet nie wiedział, jak dwuznaczne jest to zdanie w jego ustach. Nie miał pewnie też pojęcia, że w każdej chwili może się zmienić w coś nie do końca miłego dla oka. Póki co jednak, jedynie trochę cieplej się mu zrobiło, więc być może nie będzie tak źle, jak myśli że mogłoby być.
- Gdzie jedziemy? - zawadiacko uniósł brew.

Niby tak, niby niebezpiecznie,tyle że on akurat stał po tej "złej"stronie barykady. na mieście nie raz i nie dwa robili już różne burdy i akcje. nie raz już dochodziło do walki czy strzelaniny.
- Przywykłem do takiej okolicy,znam pare sztuczek - odparł na sugestie czarnowłosego.
Gdzie jada, dobre pytanie w sumie chciał wracać do warsztatu, ale z drugiej strony... skręcił w lewo i odbił w stronę mechów
- Lubisz domino? Bo mam ochotę na wersję XXXL - odparł z wymownym uśmiechem. Sięgnął jeszcze po papierosa i zapalił wystawiając dłoń z petem za okno by nie przydusić gryzącym dymem pasażera.

- Znanie sztuczek dobra rzecz - odpowiedział potakująco.
Kiedy spytał się o to, czy lubi domino, raz jeszcze uniósł pytająco brew. Kiedy jednak podał, że chodzi mu o znacznie większą skalę, niemal natychmiast zrozumiał, że chodzi mu o mechy. Podobał się mu ten pomysł.
- Chyba wiem, co masz namyśli. - Beyond uśmiechnął się złowróżbnie.

[ZT x2]