Eden Stable
4 posters
Strona 1 z 1
Eden Stable
Eden Stable to ośrodek jeździecki ulokowany w cichym i przepięknym zakątku miasta. Poza zielonymi łąkami dla koni dominuje tutaj lasek, niedaleko wybija też źródełko wody, które tworzy mały strumyk. Ośródek, choć jest nowoczesny, utrzymany jest w ciepłym drewnianym stylu. Poza budynkiem biura i oczywiście stajni, oferuje odkryty tor do biegów przełajowych, ujeżdżalnie a także spory skrawek dla gości ze stolikami i parasolami. Zimą, lub w deszczową pogodę można przenieść się pod kryty tor i ujeżdżalnię. Ponad to w miarę regularnie są tu rozgrywane zawody konne, jak i różne imprezy okolicznościowe, które dodatkowo przyciągają nawet całe rodziny.
W ośrodku mieszka kilka koni. Są to głównie konie angielskie, arabskie, fryzy oraz kilka innych ras. Ceny za lekcje nauki jazdy jak i wypożyczenia koni są tu w miarę rozsądne
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Pią Lis 06, 2015 12:58 am, w całości zmieniany 1 raz
Re: Eden Stable
//Z rezydencji (Amanda i Noel)
Białowłosy zerknął na Amandę na jej propozycję, jednak przystał na nią z ochotą. Po raz kolejny, co prawda spontaniczny acz nie miej przyjemny, wskoczył na grzbiet konia, po czym poczekał, jak wsiądzie na konia jeszcze kobieta. Co prawda nie bał się, ale dawno nie jeździł, więc początkowe wrażenie było dość... dziwne.
Ale cóż, nie pora na dziwności, pora jechać, dlatego wspólnie, tudzież raczej Amanda i tak, skierowali, wolnym stępem dla bezpieczeństwa, Darknessa w stronę stajni, gdzie pracowała mutantka. Podróż minęła im na rozmowie, ale też Amanda już zaczęła udzielać N kilka porad odnośnie ujeżdżania i opieki nad koniem.
Kiedy zatrzymali się przed budynkiem wyhamowali konia, po czym zsiedli z niego, ponieważ Noel chciał najpierw obejrzeć budynek. Amanda widac była tu ceniona, bo kilku jeźdźców, którzy przyszli do swoich zwierząt, skinęło jej na powitanie. Noel jedynie z miną wprost niewyrażającą ni emocji, cierpliwie przez to przechodził, uznając że nie musi się witać, skoro to było do panny Katsse.
- Zadbany budynek - stwierdził po chwili, biorąc garść kostek cukru, którymi zamierzał obdarować klacze i ogiery, zebrane w boksach. - Wszystkie konie tutaj są tak spokojne i przyjacielskie jak Darkness? - zapytał, podchodząc do pierwszego boksu i podając na wyciągniętej i rozłożonej dłoni słodki przysmak jej mieszkańcowi.
Białowłosy zerknął na Amandę na jej propozycję, jednak przystał na nią z ochotą. Po raz kolejny, co prawda spontaniczny acz nie miej przyjemny, wskoczył na grzbiet konia, po czym poczekał, jak wsiądzie na konia jeszcze kobieta. Co prawda nie bał się, ale dawno nie jeździł, więc początkowe wrażenie było dość... dziwne.
Ale cóż, nie pora na dziwności, pora jechać, dlatego wspólnie, tudzież raczej Amanda i tak, skierowali, wolnym stępem dla bezpieczeństwa, Darknessa w stronę stajni, gdzie pracowała mutantka. Podróż minęła im na rozmowie, ale też Amanda już zaczęła udzielać N kilka porad odnośnie ujeżdżania i opieki nad koniem.
Kiedy zatrzymali się przed budynkiem wyhamowali konia, po czym zsiedli z niego, ponieważ Noel chciał najpierw obejrzeć budynek. Amanda widac była tu ceniona, bo kilku jeźdźców, którzy przyszli do swoich zwierząt, skinęło jej na powitanie. Noel jedynie z miną wprost niewyrażającą ni emocji, cierpliwie przez to przechodził, uznając że nie musi się witać, skoro to było do panny Katsse.
- Zadbany budynek - stwierdził po chwili, biorąc garść kostek cukru, którymi zamierzał obdarować klacze i ogiery, zebrane w boksach. - Wszystkie konie tutaj są tak spokojne i przyjacielskie jak Darkness? - zapytał, podchodząc do pierwszego boksu i podając na wyciągniętej i rozłożonej dłoni słodki przysmak jej mieszkańcowi.
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
//Z rezydencji (Amanda i Noel)
Dobrze pamięta jej pierwsze wrażenie gdy wsiadła na konia. Było to dość dziwne, bo koń wydawał się taki szeroki...Nie dziwiła się więc Noelowi. Rozmowa ciągle się kleiła. Od spraw związanych z pracą, hobby do ulubionych zajęć i takich różnych. Gdy byli już na terenie ośrodku Amanda podjęła temat związany z końmi. Między innymi o opiece nad nimi, organizowanymi zawodami dla młodzieży, o obozach wakacyjnych itd.
Byli już na miejscu więc kobieta wyciągnęła nogi z strzemion, pochyliła się nad koniem przytrzymując się kosmyka grzywy i przerzuciła nogę zwisając nad ziemią po czym natychmiastowo wylądowała na nogach. W razie problemów pomogła N zejść. Przed ich oczami okazał się główny budynek ośrodka, gdzie proponowano nocleg, obiadki (na wakacyjne obozy było i śniadanie, obiad i kolacja), odpoczynek
dla pracowników oraz sale gdzie instruktorzy omawiali teorie jazdy, anatomie konia i takie różne. Złapała Fryza za uzdę i poprowadziła go wraz z białowłosym do stajni mówiąc, że główny budynek zwiedzą trochę później. Na powitania reagowała różnie w zależności kto się witał. W śród tego małego zgiełku znalazło ię wiele pracowników stajni, ludzi przygotowujących się na zawody i młodzież. Chociaż o tej godzinie te dzieciaki powinny być w domach. W prawdzie była tu szanowaną osobą i cenioną przez właścicieli stajni, ale Am nie brała sobie tego jakoś szczególnie do serca. Była skromna, a przynajmniej czasami robiła wrażenie takiej.
Spojrzała uśmiechnięta jak białowłosy podaje koniom przysmaki.
- Niestety nie wszystkie. Na końcu jest jeden wałach, bardzo złośliwy. Jazda na nim jest trudna dlatego odradza się by w ogóle osoby których nie zna nie poschodziły do niego. Próbowałam już dociekać czemu taki jest, ale na marne. Reszta koni jest stosunkowo przyjacielska.- przystanęła głaszcząc gniadego anglika obok klaczy którą zajął się brat L. - Na niej zaczynałam naukę.- wskazała kasztankę która oblizywała dłoń N. -A propos, chodź. Pokaże Ci na którym koniu ty zaczniesz.- uśmiechnęła się promieniście przechodząc z boksu do boksu czekając aż Noel skończy pieścić jednego konia i przechodził do drugiego. Gdy doszła do odpowiedniego otworzyła go i wprowadziła swojego Fryza do boksu klepiąc go po masywnej szyi. Gdy przechodzili obok następnych osób przedstawiała krótko N kim są.
- To Adrian Clecee. Przychodzi tu od lat. Ośrodek zazwyczaj wystawia jego na zawody, al e w tym roku zdecydowali wystawić kogoś innego, kto już był dżokejem więc ma małe doświadczenie.- wskazała na czarnowłosego który pomachał Am, a ona kiwnęła krótko głową. W tej samej chwili przewróciła oczami, bo wiedział już co chcę zrobić. Podszedł do dwójki podając dłoń Am, a następnie przedstawiając się białowłosemu.
-Gratuluje! Nie wiedziałem, że w tym roku Ciebie wystawiono na zawody. Mam nadzieje, że dasz sobie rade z Dark.- uścisnął jej dłoń i odszedł. Spojrzała na wyraz twarzy N która prawdopodobnie była pytająca i wzruszyła ramionami. Odczekała czy ma coś do powiedzenia po czym zapytała:
- Za tydzień rozpoczną się zawody pierwsze w tym roku dla stajni. Może jak znajdziesz czas i ochotę z bratem, przyjdziecie?- nagle przystanęła przy białym ogierze patrząc swoimi oczkami na N. - Myślę, że na początek się nada. Jest równie spokojny co ty, nie wierzga i ignoruje błędy jeźdźca. -pogłaskała białego po pysku po czym ustąpiła miejsca Noelowi. - No i wyglądem pasuje do Ciebie. - na pytanie o imię wskazała tabliczkę z danymi koni.
Dobrze pamięta jej pierwsze wrażenie gdy wsiadła na konia. Było to dość dziwne, bo koń wydawał się taki szeroki...Nie dziwiła się więc Noelowi. Rozmowa ciągle się kleiła. Od spraw związanych z pracą, hobby do ulubionych zajęć i takich różnych. Gdy byli już na terenie ośrodku Amanda podjęła temat związany z końmi. Między innymi o opiece nad nimi, organizowanymi zawodami dla młodzieży, o obozach wakacyjnych itd.
Byli już na miejscu więc kobieta wyciągnęła nogi z strzemion, pochyliła się nad koniem przytrzymując się kosmyka grzywy i przerzuciła nogę zwisając nad ziemią po czym natychmiastowo wylądowała na nogach. W razie problemów pomogła N zejść. Przed ich oczami okazał się główny budynek ośrodka, gdzie proponowano nocleg, obiadki (na wakacyjne obozy było i śniadanie, obiad i kolacja), odpoczynek
dla pracowników oraz sale gdzie instruktorzy omawiali teorie jazdy, anatomie konia i takie różne. Złapała Fryza za uzdę i poprowadziła go wraz z białowłosym do stajni mówiąc, że główny budynek zwiedzą trochę później. Na powitania reagowała różnie w zależności kto się witał. W śród tego małego zgiełku znalazło ię wiele pracowników stajni, ludzi przygotowujących się na zawody i młodzież. Chociaż o tej godzinie te dzieciaki powinny być w domach. W prawdzie była tu szanowaną osobą i cenioną przez właścicieli stajni, ale Am nie brała sobie tego jakoś szczególnie do serca. Była skromna, a przynajmniej czasami robiła wrażenie takiej.
Spojrzała uśmiechnięta jak białowłosy podaje koniom przysmaki.
- Niestety nie wszystkie. Na końcu jest jeden wałach, bardzo złośliwy. Jazda na nim jest trudna dlatego odradza się by w ogóle osoby których nie zna nie poschodziły do niego. Próbowałam już dociekać czemu taki jest, ale na marne. Reszta koni jest stosunkowo przyjacielska.- przystanęła głaszcząc gniadego anglika obok klaczy którą zajął się brat L. - Na niej zaczynałam naukę.- wskazała kasztankę która oblizywała dłoń N. -A propos, chodź. Pokaże Ci na którym koniu ty zaczniesz.- uśmiechnęła się promieniście przechodząc z boksu do boksu czekając aż Noel skończy pieścić jednego konia i przechodził do drugiego. Gdy doszła do odpowiedniego otworzyła go i wprowadziła swojego Fryza do boksu klepiąc go po masywnej szyi. Gdy przechodzili obok następnych osób przedstawiała krótko N kim są.
- To Adrian Clecee. Przychodzi tu od lat. Ośrodek zazwyczaj wystawia jego na zawody, al e w tym roku zdecydowali wystawić kogoś innego, kto już był dżokejem więc ma małe doświadczenie.- wskazała na czarnowłosego który pomachał Am, a ona kiwnęła krótko głową. W tej samej chwili przewróciła oczami, bo wiedział już co chcę zrobić. Podszedł do dwójki podając dłoń Am, a następnie przedstawiając się białowłosemu.
-Gratuluje! Nie wiedziałem, że w tym roku Ciebie wystawiono na zawody. Mam nadzieje, że dasz sobie rade z Dark.- uścisnął jej dłoń i odszedł. Spojrzała na wyraz twarzy N która prawdopodobnie była pytająca i wzruszyła ramionami. Odczekała czy ma coś do powiedzenia po czym zapytała:
- Za tydzień rozpoczną się zawody pierwsze w tym roku dla stajni. Może jak znajdziesz czas i ochotę z bratem, przyjdziecie?- nagle przystanęła przy białym ogierze patrząc swoimi oczkami na N. - Myślę, że na początek się nada. Jest równie spokojny co ty, nie wierzga i ignoruje błędy jeźdźca. -pogłaskała białego po pysku po czym ustąpiła miejsca Noelowi. - No i wyglądem pasuje do Ciebie. - na pytanie o imię wskazała tabliczkę z danymi koni.
Amanda Katsse- Liczba postów : 67
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
Z niewielką pomocą Amandy, zgrabnie zeskoczył z konia. Kiedy kobieta lokowała Fryza z powrotem w odpowiednim mu boksie, ten, co zostało wcześniej opisane, przechadzał się z kostkami, zapoznając się ze zwierzętami. Kiedy powiedziała, że jeden jest dość... narwany, uniósł brew, zerkając na nią jakby chciał się upewnić, po czym spojrzał na konia, do którego postanowił dzisiaj nie podchodzić. kiedy powiedziała, że na tej klaczy której właśnie podsuwał smakołyk uczyła się jazdy, ten postanowił dać jej jeszcze jedną kostkę, po czym dał się pociągnąć dalej.
Słuchał tej krótkiej wymiany zdań. Szybko w myślach przekazał Amandzie, by w razie czego go jako Nate River i powiedziała, że uczy się jeszcze w miejskim liceum na lekarza. Powiedział, że bardzo miło go było poznać, delikatnym uśmiechem przyjął wiadomości o zawodach.
- Nate River - przedstawił się fałszywym nazwiskiem, wymieniając uścisk dłoni.
Nie miał wizji dotyczącej tego mężczyzny, na co odetchnął z ulgą ze względu na brak konieczności szukania wyjaśnienia kilkusekundowego zawieszenia. Przed dłuższą rozmową uratowała go Amanda, która pociągnęła go w stronę odpowiedniego boksu, by pokazać konia, na którym będzie mu dane ćwiczyć tego dnia jazdę.
- Może zaciągnę Ryuzakiego - uśmiechnął się do niej, na pytanie czy on i brat wpadną na zawody pooglądać. - I bez wątpienia sobie poradzisz - dodał, zerkając na nią kątem oka, kiedy szli w stronę ogiera, na którym miał jeździć.
Noel zerknął na konia, którego zasugerowała mu Amanda. W istocie, biały koń był piękny i pasował do jego włosów. Tak, biały do białego zawsze pasuje, choć czasami kontrast kolorystyczny czarnego i białego dla przykładu jest równie cudny i elegancki. Kiedy Amanda wskazała na plakietkę z wygrawerowanym imieniem konia, ten zerknął na nią i uśmiechnął się pod nosem.
- Portos - powiedział je na głos; koń na nie zareagował i zerknął na niego mądrymi oczyma.
N wyciągnął otwartą dłoń z ostałą się kostką cukru, by zwierze miało smakołyk i po prostu nawiązało z nim jakiekolwiek relacje i interakcje. Ten ze smakiem zjadł słodką przekąskę, po czym niby od niechcenia, nosem pyrgnął dłoń białowłosego, jakby dopominał się o głaskanie. Ten poklepał go po karku, pogładził po głowie i uśmiechnął się do niego, unikając długiego języka, który bardzo usilnie próbował zrobić mu irokeza, na co Noel mimowolnie zaśmiał się pod nosem.
- Taak, chyba się polubimy - zerknął na Amandę spod oka, a mając w tym zdaniu na myśli ni to jego i ją, ni to jego i konia.
Słuchał tej krótkiej wymiany zdań. Szybko w myślach przekazał Amandzie, by w razie czego go jako Nate River i powiedziała, że uczy się jeszcze w miejskim liceum na lekarza. Powiedział, że bardzo miło go było poznać, delikatnym uśmiechem przyjął wiadomości o zawodach.
- Nate River - przedstawił się fałszywym nazwiskiem, wymieniając uścisk dłoni.
Nie miał wizji dotyczącej tego mężczyzny, na co odetchnął z ulgą ze względu na brak konieczności szukania wyjaśnienia kilkusekundowego zawieszenia. Przed dłuższą rozmową uratowała go Amanda, która pociągnęła go w stronę odpowiedniego boksu, by pokazać konia, na którym będzie mu dane ćwiczyć tego dnia jazdę.
- Może zaciągnę Ryuzakiego - uśmiechnął się do niej, na pytanie czy on i brat wpadną na zawody pooglądać. - I bez wątpienia sobie poradzisz - dodał, zerkając na nią kątem oka, kiedy szli w stronę ogiera, na którym miał jeździć.
Noel zerknął na konia, którego zasugerowała mu Amanda. W istocie, biały koń był piękny i pasował do jego włosów. Tak, biały do białego zawsze pasuje, choć czasami kontrast kolorystyczny czarnego i białego dla przykładu jest równie cudny i elegancki. Kiedy Amanda wskazała na plakietkę z wygrawerowanym imieniem konia, ten zerknął na nią i uśmiechnął się pod nosem.
- Portos - powiedział je na głos; koń na nie zareagował i zerknął na niego mądrymi oczyma.
N wyciągnął otwartą dłoń z ostałą się kostką cukru, by zwierze miało smakołyk i po prostu nawiązało z nim jakiekolwiek relacje i interakcje. Ten ze smakiem zjadł słodką przekąskę, po czym niby od niechcenia, nosem pyrgnął dłoń białowłosego, jakby dopominał się o głaskanie. Ten poklepał go po karku, pogładził po głowie i uśmiechnął się do niego, unikając długiego języka, który bardzo usilnie próbował zrobić mu irokeza, na co Noel mimowolnie zaśmiał się pod nosem.
- Taak, chyba się polubimy - zerknął na Amandę spod oka, a mając w tym zdaniu na myśli ni to jego i ją, ni to jego i konia.
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
Usłyszała w jego myślach w razie czego co ma o nim powiedzieć, co może. Dobrze wiedzieć. Gdy spojrzała na niego zobaczyła delikatny uśmiech, co przyjęła z ulgą. Nie miała żadnego powodu by chwalić się wzięciem udziału w zawodach.
- Czyli ty będziesz?- uśmiechnęła się wywnioskując t o z jego odpowiedzi. - I dziękuje. Mam nadzieje,że stres niczgo nie zepsuje...-dotknęła jego ramienia przymykając oczy. Jego oczom ukazał się tor w lsie, a przynajmniej w jego skrawku. Gdzieś tam stała dość wysoka przeszkoda. I wtedy N mógł zobaczyć dwóćh jeźdźców. Młoda kobieta na gniadym ogierze gnała z przodu. Była już przy przeszkodzie. KOń zerwał się do skoku. Am przybrała pozycje, jednak był zauważalny jeden błąd. Nagle wszystko zaczęło się sypać. Obraz na chwile stał się zamazany. Jednak ten moment był tak realny, że mężczyzna mógł poczuć się jakby patrzył na to teraz, naprawdę. Koń uderzył tylymi nogami o przeszkode kwicząc przy tym z bólu. Wygiął się, a kobieta na nim próbowała utrzymać się w siodle na marne. Zleciała prosto pod kopyta drugiego konia. Obraz stał się zamazany. Było na nim widać coraz mniej szczegółów aż w końcu znikł. - To był mój błąd. Po tym wypadku zrezygnowałam z posady dżokejki. To będzie pierwszy raz od tamtego czasu. No więc trochę się stresuje, a blizna po tym wcale w tym nie pomaga. Plus świadomość, że prawie zginęłam. -przyglądała się z jak Noel zapoznaje się z ogierem w ciszy.
- Będziesz wyglądał jak książe na białym koniu. - zachichotała opierając się o ściane boksu. Tak. Miał podejście. Z podziwem przyglądała się jak pieści konia. - No, no. Nie myliłam się z tym podejściem. Tak. Z pewnością się dogadacie. - z początku myślała, że to głównie o konia chodzi, ale potem wzieła pod uwage samą siebie. Nawet by się ucieszyła. EnergiczniE, acz lekko odsuneła po pieszczotach Noela po czym otworzyła boks konia. Wyprowadziła ogiera uśmiechając się.
- Zaczynamy?- przekazała konia białowłosemu po czym pobiegła po sprzęt. Wyszła wraz z mężczyzną przed stajnie. Gdy N jeszcze trzymał konia przystanęła.
- Chcesz sam spróbować osiodłać czy mam Ci pomóc? Ale tylko pomóc! Twój koń, ty się nim opiekujesz. Wprawdzie nie musisz go oporządać przed treningiem, ale po, koniecznie.- poklepała białego po grzbiecie podając Noelowi siodło, a sama przytrzymała konia. W razie potrzeby pomogła, dawała wskazówki.
-Trzymasz się tam?- spytała odchodząc na kawałek. - Czyli jeździłeś bez lonży? - podeszła na chwile poprawiając jego postawe pi czym przystanęła przy osiodłanym fryzjerze. - Ale i tak najpierw z! - Przypięła długą line do konia - Ruszaj.- wiedziała że już jeźdźił więc po prostu czekała czy podoła.
- Czyli ty będziesz?- uśmiechnęła się wywnioskując t o z jego odpowiedzi. - I dziękuje. Mam nadzieje,że stres niczgo nie zepsuje...-dotknęła jego ramienia przymykając oczy. Jego oczom ukazał się tor w lsie, a przynajmniej w jego skrawku. Gdzieś tam stała dość wysoka przeszkoda. I wtedy N mógł zobaczyć dwóćh jeźdźców. Młoda kobieta na gniadym ogierze gnała z przodu. Była już przy przeszkodzie. KOń zerwał się do skoku. Am przybrała pozycje, jednak był zauważalny jeden błąd. Nagle wszystko zaczęło się sypać. Obraz na chwile stał się zamazany. Jednak ten moment był tak realny, że mężczyzna mógł poczuć się jakby patrzył na to teraz, naprawdę. Koń uderzył tylymi nogami o przeszkode kwicząc przy tym z bólu. Wygiął się, a kobieta na nim próbowała utrzymać się w siodle na marne. Zleciała prosto pod kopyta drugiego konia. Obraz stał się zamazany. Było na nim widać coraz mniej szczegółów aż w końcu znikł. - To był mój błąd. Po tym wypadku zrezygnowałam z posady dżokejki. To będzie pierwszy raz od tamtego czasu. No więc trochę się stresuje, a blizna po tym wcale w tym nie pomaga. Plus świadomość, że prawie zginęłam. -przyglądała się z jak Noel zapoznaje się z ogierem w ciszy.
- Będziesz wyglądał jak książe na białym koniu. - zachichotała opierając się o ściane boksu. Tak. Miał podejście. Z podziwem przyglądała się jak pieści konia. - No, no. Nie myliłam się z tym podejściem. Tak. Z pewnością się dogadacie. - z początku myślała, że to głównie o konia chodzi, ale potem wzieła pod uwage samą siebie. Nawet by się ucieszyła. EnergiczniE, acz lekko odsuneła po pieszczotach Noela po czym otworzyła boks konia. Wyprowadziła ogiera uśmiechając się.
- Zaczynamy?- przekazała konia białowłosemu po czym pobiegła po sprzęt. Wyszła wraz z mężczyzną przed stajnie. Gdy N jeszcze trzymał konia przystanęła.
- Chcesz sam spróbować osiodłać czy mam Ci pomóc? Ale tylko pomóc! Twój koń, ty się nim opiekujesz. Wprawdzie nie musisz go oporządać przed treningiem, ale po, koniecznie.- poklepała białego po grzbiecie podając Noelowi siodło, a sama przytrzymała konia. W razie potrzeby pomogła, dawała wskazówki.
-Trzymasz się tam?- spytała odchodząc na kawałek. - Czyli jeździłeś bez lonży? - podeszła na chwile poprawiając jego postawe pi czym przystanęła przy osiodłanym fryzjerze. - Ale i tak najpierw z! - Przypięła długą line do konia - Ruszaj.- wiedziała że już jeźdźił więc po prostu czekała czy podoła.
Amanda Katsse- Liczba postów : 67
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
- Postaram się być - posłusznie odpowiedział na pytanie, nie do końca jednak wierząc w to, że L również zechce się wybrać i w ogóle pozwolić mu pójść.
Kiedy tylko Amanda go dotknęła, pokazała swój pierwszy, a przynajmniej ostatni, wypadek na zawodach, ten już miał powiedzieć że mu przykro i się dopytać, czy wszystko jest dobrze i czy już się zagoiło, nastawiło, czy co innego miałoby się tam z tym zrobić, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdyż jego oczy stały się białe i lekko zaczęły świecić, a on sam stał się na chwilę nieobecny.
Ale był obecny, choć nie do końca zmysłami. Widział bowiem coś, czemu powinien zapobiec. A przynajmniej o tym ostrzec. Tak, L szybko musi szybko nauczyć kobietę, jak bronić się przed empatią. Co prawda i N mógłby ją tego nauczyć, bo jego nauczył właśnie L, ale jakoś uznał, że Larin lepiej sobie z tym poradzi i ma dla niej lepsze wskazówki.
A co widział? Otóż białowłosy miał wgląd do dwóch scenek. W pierwszej, widział jak kobieta schodzi z konia, by pomóc komuś, kto wywalił się gdzieś w miarę osłoniętym przed oczyma widowni miejscu w lesie, ale nagle zostaje przez kogoś, kogo Near nie mógł rozpoznać na pierwszy rzut oka, draśnięta igłą w szyję i po prostu pada nieprzytomna. W drugiej natomiast widział miejsce, którego nie potrafił zidentyfikować i Amandę przywiązaną do krzesła.
Ponieważ i tak jego oczy nie były przez chwilę naturalne, dlatego też nie musiał się ze sobą bić, czy ktoś się zdziwi na jego pytanie. Bardziej mogliby mieć małego mindfucka, gdyby kobieta odpowiedziała twierdząco na jego pytanie, które brzmiało:
- Widziałaś to, co ja? - to pytanie mruknął półgłosem, gdy podawała mu siodło.
No a potem musiał grać, jakby nic nikomu się nie sta...nie. Dlatego powiedział, że z chęcią spróbuje sam go osiodłać, a następnie chwycił dość ciężkie siodło, jednak dał radę je dźwignąć, a nawet w miarę zgrabnie zarzucić na grzbiet zwierzęcia. Z niewielką pomocą kobiety zapiął wszelakie potrzebne paski, paseczki i inne podobne zapięcia. Następnie, równie z niewielką pomocą kobiety, wciągnął się na siodło, po czym ulokował się w miarę wygodnie i stabilnie. Kiedy zapytała się, czy jeździł bez lonży zaprzeczył, a na pytanie czy siedzi dobrze, przytaknął krótko głową i na ledwie sekundę uśmiechnął się pod nosem. Ta poprosiła by ruszył, dlatego delikatnie i odpowiednim gestem sprawił, że koń zaczął leniwie do bólu kroczyć do przodu, a białowłosy próbował utrzymać równowagę.
Kiedy tylko Amanda go dotknęła, pokazała swój pierwszy, a przynajmniej ostatni, wypadek na zawodach, ten już miał powiedzieć że mu przykro i się dopytać, czy wszystko jest dobrze i czy już się zagoiło, nastawiło, czy co innego miałoby się tam z tym zrobić, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdyż jego oczy stały się białe i lekko zaczęły świecić, a on sam stał się na chwilę nieobecny.
Ale był obecny, choć nie do końca zmysłami. Widział bowiem coś, czemu powinien zapobiec. A przynajmniej o tym ostrzec. Tak, L szybko musi szybko nauczyć kobietę, jak bronić się przed empatią. Co prawda i N mógłby ją tego nauczyć, bo jego nauczył właśnie L, ale jakoś uznał, że Larin lepiej sobie z tym poradzi i ma dla niej lepsze wskazówki.
A co widział? Otóż białowłosy miał wgląd do dwóch scenek. W pierwszej, widział jak kobieta schodzi z konia, by pomóc komuś, kto wywalił się gdzieś w miarę osłoniętym przed oczyma widowni miejscu w lesie, ale nagle zostaje przez kogoś, kogo Near nie mógł rozpoznać na pierwszy rzut oka, draśnięta igłą w szyję i po prostu pada nieprzytomna. W drugiej natomiast widział miejsce, którego nie potrafił zidentyfikować i Amandę przywiązaną do krzesła.
Ponieważ i tak jego oczy nie były przez chwilę naturalne, dlatego też nie musiał się ze sobą bić, czy ktoś się zdziwi na jego pytanie. Bardziej mogliby mieć małego mindfucka, gdyby kobieta odpowiedziała twierdząco na jego pytanie, które brzmiało:
- Widziałaś to, co ja? - to pytanie mruknął półgłosem, gdy podawała mu siodło.
No a potem musiał grać, jakby nic nikomu się nie sta...nie. Dlatego powiedział, że z chęcią spróbuje sam go osiodłać, a następnie chwycił dość ciężkie siodło, jednak dał radę je dźwignąć, a nawet w miarę zgrabnie zarzucić na grzbiet zwierzęcia. Z niewielką pomocą kobiety zapiął wszelakie potrzebne paski, paseczki i inne podobne zapięcia. Następnie, równie z niewielką pomocą kobiety, wciągnął się na siodło, po czym ulokował się w miarę wygodnie i stabilnie. Kiedy zapytała się, czy jeździł bez lonży zaprzeczył, a na pytanie czy siedzi dobrze, przytaknął krótko głową i na ledwie sekundę uśmiechnął się pod nosem. Ta poprosiła by ruszył, dlatego delikatnie i odpowiednim gestem sprawił, że koń zaczął leniwie do bólu kroczyć do przodu, a białowłosy próbował utrzymać równowagę.
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
Tym razem to w głowie Noela rozległ sie głos brata. jednak z racji tego ze nie był sam, Amanda również mogła to usłyszeć.
- Jak mniemam odwołanie zawodów konnych nie wchodzi w rachubę ? Tak czy inaczej musimy temu jakoś zaradzić... ale możemy zacząć jutro z rana ? - zapytał retorycznie. Chodziło oczywiscie o jacuzzi ale nie chciał dodawać nic więcej.
- Jak mniemam odwołanie zawodów konnych nie wchodzi w rachubę ? Tak czy inaczej musimy temu jakoś zaradzić... ale możemy zacząć jutro z rana ? - zapytał retorycznie. Chodziło oczywiscie o jacuzzi ale nie chciał dodawać nic więcej.
Larin Maxwell- Admin
- Liczba postów : 223
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
-Tak.- kiwnęła głową. Czyli coś miało stać się podczas zawodów. Coś co będzie mialo dosc due znaczenie na przyslosc. Widziala tam siebie. Zawsze skora do pomocy. No tak. Jak moglaby nie pomoc rannemu jezdzcu, tym bardziej jesli sama kiedys miala wypadek?
- Do wesela sie nauczysz. - z lekkim usmieche, jakby nic nie widziala wczesniej, przelozyla lonze do dugiej reki lekko sie obracajac gdy kon zataczal leniwie kolko.
- Popraw toczek. - wskazala wolna reka na glowe jakby jej nie uslyszal. Odsunela sie na dluzszy kawalek. - Widze, ze z stepem sobie radzisz. Popraw troche postawe. Musisz siedziec tak, bym mogla przeprowadzic przez twoje piety, tulow, ucho i reszte glowy prosta linie. O, tak lepiej. Przejdzmy do klusu. Z tego co wiem, juz probowales bez anglezowania. Musisz podnosic sie z siodla w rytm krokow konia zeby go nie obciazac. Wtedy jego ruchy beda plynne. - powiedziala krotko po czym ruchem dloni pokazala bialowlosemu by przeszedl w klus. Jako iz widziala jego wspomnienia to nie obawiala sie, ze nie bedzie potrafil przejsc dalej, ale moze sprawiac mu to male problemy. Westchnela gdy przypomnala sobie jak szybko potrafil sie uczyc z bratem. Tez dosc szybko potrafila nowe umiejetnosci. Chwile zastanawiala sie nad pytaniem L ktore wyczytala w myslach jego brata.
-Przekaż bratu, że nie ma takiej opcji. Tak poza tym, co zaczac?- pokreciła przecząco głową zmniejszajac kolo. - Za bardzo kwadratowe te kolo. - stwierdzila przygladajac sie to koniowi to Noelowi.
//Nie mam w domu netu. Wujek mi pozwolil odpisac.
- Do wesela sie nauczysz. - z lekkim usmieche, jakby nic nie widziala wczesniej, przelozyla lonze do dugiej reki lekko sie obracajac gdy kon zataczal leniwie kolko.
- Popraw toczek. - wskazala wolna reka na glowe jakby jej nie uslyszal. Odsunela sie na dluzszy kawalek. - Widze, ze z stepem sobie radzisz. Popraw troche postawe. Musisz siedziec tak, bym mogla przeprowadzic przez twoje piety, tulow, ucho i reszte glowy prosta linie. O, tak lepiej. Przejdzmy do klusu. Z tego co wiem, juz probowales bez anglezowania. Musisz podnosic sie z siodla w rytm krokow konia zeby go nie obciazac. Wtedy jego ruchy beda plynne. - powiedziala krotko po czym ruchem dloni pokazala bialowlosemu by przeszedl w klus. Jako iz widziala jego wspomnienia to nie obawiala sie, ze nie bedzie potrafil przejsc dalej, ale moze sprawiac mu to male problemy. Westchnela gdy przypomnala sobie jak szybko potrafil sie uczyc z bratem. Tez dosc szybko potrafila nowe umiejetnosci. Chwile zastanawiala sie nad pytaniem L ktore wyczytala w myslach jego brata.
-Przekaż bratu, że nie ma takiej opcji. Tak poza tym, co zaczac?- pokreciła przecząco głową zmniejszajac kolo. - Za bardzo kwadratowe te kolo. - stwierdzila przygladajac sie to koniowi to Noelowi.
//Nie mam w domu netu. Wujek mi pozwolil odpisac.
Amanda Katsse- Liczba postów : 67
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
L akurat usłyszał to co Amanda mówiła, wieź telepatyczna to było coś więcej niż tylko rozmowa na odległość. "podpiął" się do zmysłów brata, jazda konna no proszę... dobra może bez wrażeń zmysłu równowagi i dotyku wolał ciepłą wodę w jacuzzi.
- X-Kira tak jak ja jest empatą. Jeżeli wizja się sprawdzi to jest duże prawdopodobieństwo, ze użyją tych zdolności na Tobie. Uczyłem brata jak się przed tym bronić. Nie zostawimy cie bez żadnej ochrony - wyjaśnił w myślach brata.
- Jak to wszystko to chciałbym się rozłączyć - dodał mała sugestie w stronę brata.
/dostałem pozolenie na post /
- X-Kira tak jak ja jest empatą. Jeżeli wizja się sprawdzi to jest duże prawdopodobieństwo, ze użyją tych zdolności na Tobie. Uczyłem brata jak się przed tym bronić. Nie zostawimy cie bez żadnej ochrony - wyjaśnił w myślach brata.
- Jak to wszystko to chciałbym się rozłączyć - dodał mała sugestie w stronę brata.
/dostałem pozolenie na post /
Larin Maxwell- Admin
- Liczba postów : 223
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
Przetarł twarz dłonią, gdy Amanda przytaknęła, że widziała to, co on. Westchnął nawet mimowolnie pod nosem, jednak szybko musiał skupić się na właściwej części tych ćwiczeń. W kończyu,nawet mimo tego... niewielkiego utrudnienia, wciąż przyszedł tu właśnie po to.
Na poprawienie pozycji jedynie posłusznie prostował się i wymienioną kończynę, póki Amanda nie powiedziała że jest dobrze. Mimowolnie cicho zaśmiał się, gdy instruktorka powiedziała, że do wesela się zagoi.
- Tylko czyjego? - zagadnął, nie mogąc się ku temu powstrzymać.
Tak, Noel nie do końca wierzył w to, że doczeka się swojego własnego, czy nawet kogoś z rodziny jemu wiekiem części podobnej. A już z pewnością nie czuł na kobiercu Ryuzakiego i uroczych kuzyneczek. Ta czwórka była na zawsze samotna...
- Spokojnie, nie odwołamy - uspokoił ją łagodnym tonem, kiedy zaoponowała likwidacji turnieju. - Po prostu będziemy przygotowani... - dodał, uśmiechając się swoim ulubionym uśmiechem.
Miał nawet odpowiedzieć, iż naukę obrony przed mocami empatów, ale jednak sam Larin go w tym wyprzedził, za co w sumie był gdzieś tam mu wdzięczny. On jakoś w swoich argumentach był bardziej przekonujący zazwyczaj. Nawet, jeśli nie wszyscy im ufali, ze względu na ukrywanie się pod fałszywymi danymi. No i N się zachowywał, a nawet wyglądał, jak dziecko.
Tak czy inaczej, również i białowłosy musiał przyznać, iż nauka odporności przed manipulacją w dowolnym X-Kirowym wydaniu, wyjdzie Amandzie na dobre. Nawet jak, oby, nie musiałaby z tego korzystać, to prędzej czy później stanie się to jednym z atutów.
Jednak, kierowany dość dziecinna i naiwną ciekawością, którą nieświadomie jego brat jedynie rozbudził zasugerowaniem "rozłączenia" się bez podania jasnej ku temu przyczyny, nie mógł się powstrzymać od zadania oczywistego pytania:
- Gdzie cię w ogóle wessało? - w tonie... myśli N widniało tak samo zaintrygowanie, zaskoczenie jak i swoiste wyzwanie oraz coś w rodzaju emocjonalnego szantażu.
Na poprawienie pozycji jedynie posłusznie prostował się i wymienioną kończynę, póki Amanda nie powiedziała że jest dobrze. Mimowolnie cicho zaśmiał się, gdy instruktorka powiedziała, że do wesela się zagoi.
- Tylko czyjego? - zagadnął, nie mogąc się ku temu powstrzymać.
Tak, Noel nie do końca wierzył w to, że doczeka się swojego własnego, czy nawet kogoś z rodziny jemu wiekiem części podobnej. A już z pewnością nie czuł na kobiercu Ryuzakiego i uroczych kuzyneczek. Ta czwórka była na zawsze samotna...
- Spokojnie, nie odwołamy - uspokoił ją łagodnym tonem, kiedy zaoponowała likwidacji turnieju. - Po prostu będziemy przygotowani... - dodał, uśmiechając się swoim ulubionym uśmiechem.
Miał nawet odpowiedzieć, iż naukę obrony przed mocami empatów, ale jednak sam Larin go w tym wyprzedził, za co w sumie był gdzieś tam mu wdzięczny. On jakoś w swoich argumentach był bardziej przekonujący zazwyczaj. Nawet, jeśli nie wszyscy im ufali, ze względu na ukrywanie się pod fałszywymi danymi. No i N się zachowywał, a nawet wyglądał, jak dziecko.
Tak czy inaczej, również i białowłosy musiał przyznać, iż nauka odporności przed manipulacją w dowolnym X-Kirowym wydaniu, wyjdzie Amandzie na dobre. Nawet jak, oby, nie musiałaby z tego korzystać, to prędzej czy później stanie się to jednym z atutów.
Jednak, kierowany dość dziecinna i naiwną ciekawością, którą nieświadomie jego brat jedynie rozbudził zasugerowaniem "rozłączenia" się bez podania jasnej ku temu przyczyny, nie mógł się powstrzymać od zadania oczywistego pytania:
- Gdzie cię w ogóle wessało? - w tonie... myśli N widniało tak samo zaintrygowanie, zaskoczenie jak i swoiste wyzwanie oraz coś w rodzaju emocjonalnego szantażu.
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
Mimowolnie zaśmiała się cicho pod nosem robiąc niewinny acz słodki uśmieszek gdy usłyszała o weselu.
- A czy ja wiem...Nie ma różnicy którego. - wzruszyła ramieniem robiąc kolejny obrót by stanąć przodem do białego ogiera.
- Noel? - nawiązała z nim kontakt wzrokowy po czym ciągnęła dalej- Jak dokładnie działają twoje...wizje? W każdym razie widzieć to, słyszeć o czym mówisz w wspomnieniach a usłyszeć to teraz jest całkiem inne, inaczej to brzmi. Twoje wizje nie są dokładne, prawda? Niekoniecznie musi stać się to, co przewidziałeś. - kiwnęła głową zniżając ton tak, by N ją usyszał, ale nikt poza nim.
-Stawić się jutro z rana? - spytała śledząc sylwetkę białowłosego.
~*półtoraj godziny później*~
Pogładziła fryza po umiesnionej szyi po czym przeniosła wzrok na towarzysza.
-Jesteś pewny, że chcesz spróbować? - spytała mimo wszystko łapiąc prawą dłonią za uzdę białego konia.
- A czy ja wiem...Nie ma różnicy którego. - wzruszyła ramieniem robiąc kolejny obrót by stanąć przodem do białego ogiera.
- Noel? - nawiązała z nim kontakt wzrokowy po czym ciągnęła dalej- Jak dokładnie działają twoje...wizje? W każdym razie widzieć to, słyszeć o czym mówisz w wspomnieniach a usłyszeć to teraz jest całkiem inne, inaczej to brzmi. Twoje wizje nie są dokładne, prawda? Niekoniecznie musi stać się to, co przewidziałeś. - kiwnęła głową zniżając ton tak, by N ją usyszał, ale nikt poza nim.
-Stawić się jutro z rana? - spytała śledząc sylwetkę białowłosego.
~*półtoraj godziny później*~
Pogładziła fryza po umiesnionej szyi po czym przeniosła wzrok na towarzysza.
-Jesteś pewny, że chcesz spróbować? - spytała mimo wszystko łapiąc prawą dłonią za uzdę białego konia.
Amanda Katsse- Liczba postów : 67
Join date : 24/08/2015
Re: Eden Stable
Kiedy wspomniała o weselu, nie mogąc się powstrzymać cicho zaśmiał się pod nosem. Następnie, gdy powiedziała jego imię, zerknął na nią spod oka pytająco, a gdy zapytała się o jego moc, ten zastanowił się na chwilę, szukając odpowiednich słów, by określić jej działanie.
- W przypadki przeszłości muszę się skupić i widzę to, co działo się w danym miejscu lub życiu danej osoby jakiś czas temu. Tu jest mi najciężej, najbardziej męczące - westchnął cicho w niezadowoleniu. - W przypadku teraźniejszości widzę coś, co dzieje się, najczęściej z moimi bliskimi, o ile jest to dla nich niezwykle ważne - dodał opis jak widzi kolejny czas. - W przypadku przyszłości muszę dotknąć kogoś lub czegoś, co jest z owym kimś związane i zwykle są one tylko wtedy gdy komuś coś zagraża. No i o ile tamte wizje i tak mają sto procent szans, że się sprawdziły, o tyle te mają jedynie osiemdziesiąt. Dwadzieścia procent jest na ewentualne zapobieżenie temu, co widziałem - tu zamilkł, pogrążając się na chwilę zamyśleniu. - Czyli jest możliwe, że zdążymy być przed Kirą, a ten nie zdąży cię nawet dotknąć - dodał, uśmiechając się do kobiety spod oka.
Kiedy zapytała się o to, czy ma się jutro zjawić u niego w domu, niemal natychmiast przytaknął głową, po czym zerknął na nią, kątem oka. Jego zdaniem to pytanie nie było nawet konieczne, bo po prostu odpowiedź była oczywista...
- Mullon. Gaja* - ze skinieniem głowy przytaknął w swoim ojczystym języku, by oczywiście że przyszła rano do ich domostwa.
- Geulaeseo** - skinął głową z niewielkim uśmiechem, którym dodawał odwagi Amandzie, by pozwoliła mu odrobinę spróbować choćby samemu.
Ta, odrobinę nieufnie pozwoliła mu jednak na to, po czym po kilku krótkich ćwiczeniach wyruszyli w stronę lasu. Tam, wąskimi i nieco szerszymi ścieżkami kierowali konie w stronę pobliskiej rzeki. Stale rozmawiali ze sobą, choć może nie do końca o sprawach... zawodowych. Kiedy zmęczeni wrócili do stajni oporządzili konie, po czym zawołany i zbudzony jak na złość Watari podwiózł ich do odpowiednich domów.
[z/t; oboje]
*Kor: Oczywiście. Przyjdź - pisze się: 물론. 가자.
**Kor: Tak - pisze się: 그래서.
- W przypadki przeszłości muszę się skupić i widzę to, co działo się w danym miejscu lub życiu danej osoby jakiś czas temu. Tu jest mi najciężej, najbardziej męczące - westchnął cicho w niezadowoleniu. - W przypadku teraźniejszości widzę coś, co dzieje się, najczęściej z moimi bliskimi, o ile jest to dla nich niezwykle ważne - dodał opis jak widzi kolejny czas. - W przypadku przyszłości muszę dotknąć kogoś lub czegoś, co jest z owym kimś związane i zwykle są one tylko wtedy gdy komuś coś zagraża. No i o ile tamte wizje i tak mają sto procent szans, że się sprawdziły, o tyle te mają jedynie osiemdziesiąt. Dwadzieścia procent jest na ewentualne zapobieżenie temu, co widziałem - tu zamilkł, pogrążając się na chwilę zamyśleniu. - Czyli jest możliwe, że zdążymy być przed Kirą, a ten nie zdąży cię nawet dotknąć - dodał, uśmiechając się do kobiety spod oka.
Kiedy zapytała się o to, czy ma się jutro zjawić u niego w domu, niemal natychmiast przytaknął głową, po czym zerknął na nią, kątem oka. Jego zdaniem to pytanie nie było nawet konieczne, bo po prostu odpowiedź była oczywista...
- Mullon. Gaja* - ze skinieniem głowy przytaknął w swoim ojczystym języku, by oczywiście że przyszła rano do ich domostwa.
~ Półtorej godziny później ~
- Geulaeseo** - skinął głową z niewielkim uśmiechem, którym dodawał odwagi Amandzie, by pozwoliła mu odrobinę spróbować choćby samemu.
Ta, odrobinę nieufnie pozwoliła mu jednak na to, po czym po kilku krótkich ćwiczeniach wyruszyli w stronę lasu. Tam, wąskimi i nieco szerszymi ścieżkami kierowali konie w stronę pobliskiej rzeki. Stale rozmawiali ze sobą, choć może nie do końca o sprawach... zawodowych. Kiedy zmęczeni wrócili do stajni oporządzili konie, po czym zawołany i zbudzony jak na złość Watari podwiózł ich do odpowiednich domów.
[z/t; oboje]
*Kor: Oczywiście. Przyjdź - pisze się: 물론. 가자.
**Kor: Tak - pisze się: 그래서.
Noel Maxwell- Admin
- Liczba postów : 248
Join date : 24/08/2015
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach