Twix System

Larin z bratem siedzieli w kwaterze głównej, obydwaj pod swoimi zmienionymi postaciami. L nie miał zbyt dobrego nastroju. Od porwania Amandy przeszukali już kluczowe miejsca w mieście, co prawda złapali kilka ważniejszych przestępców na pocieszenie, ale to nadal nie było to co chcieli uzyskać. Trop Amandy urwał się w porcie tam najprawdopodobniej Kira albo zamknął ją w specjalnym kontenerze, albo użył innego zakłócającego ustrojstwa. Stamtąd mógł ją wywieźć statkiem gdziekolwiek a przeszukanie każdej łódki było ponad ich możliwości. Niestety Kira też był inteligentny i te rundę wygrał. Bycie w kropce zaczęło być powoli irytujące. Właśnie byli w środku dyskusji, niemal już doszło do kłótni, kiedy napięta sytuacje przerwał... telefon. Wszyscy jak zaczarowani umilkli w jednej chwili i jednocześnie spojrzeli na aparat. Atmosfera zrobiła sie już tak gęsta i nerwowa, że można ją było kroić nożem. Niemal każdy uwazał, ze to Kira, chociaż nikt nie przyznał tego głośno. Niewiele osób znało ten numer, zasadniczo można ich było wymienić na palcach jednej ręki. Larin w końcu nie wytrzymując natłoku sięgnął po słuchawkę.
- Słucham ? - odezwał się Larin pod postacią Zake
- Dodzwoniłem się do grupy dochodzeniowej ? - zabrzmiał w słuchawce głos Sebastiana.
- Mówiłem żebyś nie dzwonił na ten numer - mruknął Larin. Wiedział ze Sebastian wręcz kocha go wkurzać, ale mimo wszystko nie podobał mu sie ten telefon.
- Mam kluczowe informacje odnośnie Kiry - zabrzęczało w słuchawce
- Dobra nie było marudzenia - mruknął chłopak i przełajdaczył na głośnomówiący - Mów - ponaglił lokaja.
- Ciel Phantomhive, pies gończy królowej, został porwany przez Kire jakieś 20-30 minut temu - w tym momencie dało się słyszeć poruszenie na sali - Został przetransportowany na Smoczą Wyspę, tam najprawdopodobniej Kira ma swoja kryjówkę. Informacje może potwierdzić jego lokaj Grell - Biorąc pod uwagę sytuacje to Sebastian był wybitnie spokojny. Za to na sali zrobiło się spore poruszenie, Ryuk nawet chciał krzyknąć ale na szczęście ktoś zatkał mu paszczę na czas. Tak zdecydowanie czegoś takiego im było potrzebne, jednak L spojrzał za okno, te ciemne chmury wcale mu się nie podobały.
- To mój lokaj Sebastian, ręczę za niego. Skoro zadzwonił musi być z nim lokaj hrabiego Phantomhive - wyjaśnił na szybko. Skoro niedawno doszło do porwania musiało sie cos jeszcze wydarzyć o czym oni nie wiedzieli, a czego nie wziął pod uwagę Kira. czyżby ich przeciwnik się przeliczył ?

Akurat, kiedy Larin rozmawiał z Sebastianem, do pokoju wszedł N. To był on, choć nie do końca on jednocześnie. Zamiast swojego zwyczajowego uśmiechu, na jego twarzy widać było chęć mordu. W zwykle spokojnych oczach widać było coś złowróżbnego. Strój również się zmienił i a klasyczny szaro-biały zestaw ustąpił miejsca kamizelce i spodniom z czarnej skóry. Eleganckie sandały również zostały wyparte przez czarne glany. W dłoni dzierżył czekoladę, zapewne podkradzioną z zapasów Mello, której właśnie odgryzł spory kawałek. Kiedy się odzywał, głos miał również ciut grubszy niż normalnie.
Wysłuchał tej rozmowy, wywrócił oczyma ja wieści o uprowadzeniu. Tak, tego się po prostu spodziewał, po tym urywku rozmowy, którą podłapał tam w parku. Ale nie sądził, że Duch upora się tak szybko i że niedługo po telefonie już będzie na miejscu!
- Ten gówniarz się nigdy nie nauczy... - mruknął białowłosy bardziej do siebie niż do kogokolwiek z obsady, dosłownie i w przenośni rozwalając się na swoim miejscu.
Większość ludzi na niego spojrzała. Ryuk nawet odrobinę rozdziawił swoją szeroką paszczę. Prawie cała obsada, może poza Ryuzakim i ewentualnie uprzedzonymi przezeń Yagamim i Narą po prostu nie wiedzieli, że czasami białowłosemu tak odwala. Zwłaszcza, jak ma wnerwa, to wtedy po prostu nie idzie go łatwo opanować, jak już wejdzie na tryb "wolę czarny od białego".
- Pora zapolować - bezpardonowo chwycił za najbliższy karabin, a nawet go odbezpieczył. - Sebastian. Zabierz Claude'a i Grella i lećcie pierwszy. Zbierzemy ludzi i dołączymy - ponieważ kocha się rządzić, zadecydował za pozostałych.
- Chcecie tam lecieć?! - tym razem jednak nie zdążono zatkać Ryukowi ust. - Kira was zabije! - dodał, dyplomatycznie odsuwając się o kilka kroków.
- Ja zabiję go pierwszy - fuknął białowłosy, zerkając na niego morderczym spojrzeniem. - I lecisz z nami. Wyraziłem się jasno?

Zerknął na swojego brata, nowe wdzianko i czekolada mówiło samo za siebie. Ech wolał jak jego "ciemna strona" nie wychodzi na wierzch, ale teraz w sumie może się przydać. Nawet nie zamierzał go teraz powstrzymywać, gdy sie wyszaleje będzie spokój, poza tym miał trochę racji czas zapolować a nie czekać na jaśnie pana.
- Zbierz mały oddział do 12 osób. - odparł ignorując ich spojrzenia. nie miał siły po raz enty tłumaczyć co to rozdwojenie jaźni.
- Tak mało ? - zapytał któryś z młodszych członków ekipy, jakby nie wierzył w to co słyszy.  
- To i tak za dużo - mruknął L. - Ryuk zostaje - syknął do B. Mutant miał przydatne moce ale w tej chwili będzie zawadzał. Nie był wyszkolony a samo jego podejście też nie wróżyło dobrze.
Shikamaru skinął głową i wyszedł. L tymczasem rzucił  wyspę na główny monitor. Szukali wszędzie, na wsypę też kogoś nawet wysłali bezskutecznie. Kira wybrał dobre miejsce.  Problemem będzie dostanie się tam łodziami podwodnymi nie dysponowali, lot w taka pogodę jak i łodzie są ryzykowne.Najlepiej będzie użyć teleportacji, szybciej i taniej. Złapał za telefon i wykonał szybkie połączenie. Dzwonił do jednego znajomego który był w stanie przerzucić ich wszystkich na miejsce.
- Za 20 minut otworzy się portal na dachu, radze sie do tego czasu zorganizować - posumował krótko wstając z fotela. czas samemu się przygotować do akcji.  Wyszedł z pomieszczenia kierując się do sali z wyposażeniem bojowym.

B ujadł kolejny spory gryz czekolady, wpatrując się w ekran. Co prawda miał swoją mafię, ale jej nie wołał. Kiedy L zaprotestował, że Ryuk zostaje na miejscu, ten jedynie wywrócił oczyma, a nawet przechylił głowę i nie mówiąc słowa, ujadł kolejną cząstkę. Tak, ta strona była dość konfliktowa, ale zawsze mógł działać na własną rękę, co pewnie byłoby pomysłem gorszym, niż zabranie Ryuka, ale jakoś nie miał czasu na kłótnię. Odprowadził L spojrzeniem, kiedy szedł po swoje zabawki. Tak właściwie, to i on mógłby coś dobrać. Powiedzmy kilka granatów i dwa shotguny? I odrobinę więcej naboi, tak na zapas? Wszak poniekąd idą na wojnę. Krótką, o wiadomym wyniku, ale zawsze.
Poszedł więc za Ryuzakim, w milczeniu zgarnął to, na co miał ochotę, czyli wymienione rzeczy powyżej i do tego dobrał kilka noże, które łatwo było ukryć gdzieś w bucie na przykład. Lepiej mieć za dużo zabawek, niż za mało i żałować! I tak, w tej... postaci również może korzystać z mocy białowłosego, ale zwyczajnie Babel akurat wolał broń tradycyjną.
W milczeniu zebrał co chciał, po czym szybkim tempem skierował się na dach, gdzie niedługo miał się otworzyć portal. Tak, wolał być na miejscu. Nie omieszkał się jednak zadzwonić po swoich ludzi, by byli w razie czego wsparciem i szybko załatwili sprawę.
- B... - zagadnął głos Yagamiego, który w istocie wiedział o dwóch stronach. - Lepiej szybko zwróć nam Near'a - mruknął do niego półtonem.
Nie bał się go, jak ci, którzy widzieli go tak pierwszy raz. Co nie zmienia faktu, że białowłosy obdarzył go morderczym spojrzeniem, które gdyby mogło zabijać, pewnie by to zrobiło, a Soichiro byłby w ledwie sekundę zimnym trupem...
- Niedoczekanie - warknął białowłosy, przenosząc puste spojrzenie gdzieś w dal, cierpliwie w niecierpliwości oczekując reszty brygady.

L zdawał sobie sprawę ze B to nie N i dość łatwo wejść na ścieżkę konfliktu. Ci dwaj byli jak biel i czerń, ale i on nie miał ochoty się kłócić. Były ważniejsze sprawy na głowie niż ich różnica zdań. Zabrał ze zbrojowni to co potrzebował. Wypił również swoje antidotum, czas na finał.
Gdy weszli na dach poczekał aż dojdzie reszta z grupy dochodzeniowej. nie skomentował odszczekania B, właściwie nie robił aktualnie nic by go uspokoić i "wyłączyć". W zamian odciągnął na chwilę na bok Yagamiego i wyjaśnił im pokrótce całe przedstawienie. I przeprosił za wszystko, był im to winny. Przemowa zajęła chwilę, po tym czasie doszedł Shikamaru z niewielkim oddziałem. Zaczęła sie nudna procedura omawiania wstępnego planu. Z takim pzreciwnikiem jak Kira i Mikami żaden z nich nie mógł pozwolić sobie na błędy. W skład ten weszło również smocze trio które aktualnie powinno lecieć na wyspę i posiłki B.
Portal otworzył sie z 15 minutowym opóźnieniem, co gorsza musieli podchodzić pojedynczo ponieważ stan zdrowia autora sprawiał, ze twór był niestabilny.Portal by w ogóle działąć pobierał energie od właściciela, gdyby choć któryś z nich zabrał różdzki było by inaczej. W ten sposób zmarnowali sporo czasu bo zamiast wejść grupowo z osprzętem trzeba było przerzucać wszystko ręcznie. Posiłkami z mafii się nie przejmował, wiedział jak mafia kocha policję i odwrotnie wiec tamci z pewnością dotrą swoimi sposobami do celu. Na sam koniec przepuścił B i Shikamaru po czym wszedł ostatni wypowiadając magiczne słowo klucz by zamknąć portal. Czas na zabawę!

[z/t x2 ---> smocza wyspa]

Czarnowłosy nie zwracał wiekszej uwagi na narzekanie Fritza. Twix System w zasadzie było ich drugim domem a zarazem miejscem pracy, czy to jako grupy dochodzeniowej, czy firmy jako takiej. Wiec migrowanie miedzy domem,a wieżowcem w zasadzie nie było niczym niezwykłym. Po drodze by zbić czas zajął sie oglądaniem kamyka którego znalazł jego młodszy brat. Kto do licha gubi tak cenna rzecz ?! Wątpliwości rozwiał mu Noel streszczając przebieg wizji. Czas wiec spędzili na pogawędce na ten temat. początkowo nie zwracał uwagi na ślimacze tempo,ale potem jego wyczucie czasu mówiło,ze już dawno powinni być w budynku a nie na ulicy. Tyle razy pokonywali już te drogę, że wiedział co i jak.
- Fritz co się dzieje? - zapytał
- Panicz wybaczy,ale nic nie poradzę. jest korek i jakieś zamieszanie.
Larin wychylił się przez okno, w zasadzie faktycznie coś się działo nieopodal. Ktoś biegał, ktoś inny krzyczał, a jeszcze jakiś cwaniaczek chcąc sobie ułatwić życie sam stanął w poprzek drogi bez możliwości jakiegokolwiek manewru. Podrapał sie po swojej lekko nieogarniętej czuprynie
- W takim tempie nie zajedziemy nawet za dwie godziny - westchnął.

Noel również nie zważał na to, ile jadą, ale gdy Ryuzaki zagadnął, że powinni już dojechać i czy coś się dzieje. Fritz odpowiedział że jakieś zamieszanie, a N wytężył słuch, a potem zerknął za okno, ale poza samochodami i okazjonalnie wieprzami nic nie widział. Westchnął cicho, opadając na oparcie. Jego mina wyrażała po prostu złość na tą sytuację. Czy nie mieli innej pory, na przewożenie wieprza, który chrumkał na tyle głośno, że przez wygłuszające szyby i tak to było doskonale słychać? Musieli akurat wtedy, jak prawie jechali pomachać Kirze na do widzenia? No nic jednak poradzić nie mogą.
- Słychać to zamieszanie... - mruknął, wsłuchując się w chrumkanie biegnących między samochodami prosiąt.
No ale musieli się jakoś dostać do Twix System. Stamtąd skrócą sobie drogę portalem lub helikopterem, ale raczej do samego budynku trzeba się dostać tradycyjnie. Nie ma co, tyle obiadu! Nawet jak Noel za mięsem nie do końca przepada. Tak czy inaczej, jedyne co wpadło mu o głowy, a co zasugerował, to:
- Braciszku, co powiesz na poćwiczenie telekinezy? - zagarnął, zerkając na Larina kątem oka.

Jedno z prosiaków stanęło przy ich samochodzie i popatrzyło się na Larina z ciekawością w oczkach. I wtedy właśnie Noel wspomniał o poćwiczeniu Telekinezy
- Jestem za, a nawet przeciw - to powiedział i złapał świnkę w telekinezę po czym otworzył drzwi i wrzucił obiadek do środka. Jak zabrudzi tapicerkę Claude z Sebastianem wyczyszczą. Od czegoś są do cholery, oni nie będą przecież zapierdzielać.
- Ja z lewej Ty z prawej. Fritz dodaj trochę gazu - odparł i uśmiechnął się uroczo. Lokaj miał minę typu "co wy znowu tu kombinujecie?!" ale czarnowłosy nie zwracał juz uwagi na jego werbalne czy niewerbalne protesty. Po prostu wychylił się z auta by mieć widok i obrał za cel osobowe auto blokujące drogę. Skoncentrował się i na chama zepchnął je telekinezą z drogi. Część samochodów widząc to ruszyła sie leniwie robiąc miejsce. Zaraz potem pogonił kilka świnek od swojej strony. I pomyśleć, że takie moce są naprawde przydatne...

Widząc, jak Larin wciąga do samochodu świnkę, która z wyraźnym zainteresowaniem patrzyła na niego badawczo, nie mogąc się powstrzymać zaśmiał się pod nosem. Pogłaskał zwierzaka po łbie, a prosię na swój sposób radośnie zachrumkało, nie wiedząc że lada chwila skończy jako bitki czy inne schabowe. Noel pewnie mięsa nie tknie, a przynajmniej nie dużo, ale za to kuzynki będą miały wyżerkę. No i się lokaje najedzą. Białowłosy westchnął cicho, wychodząc z podobnego założenia: jak zwierze napaskudzi, od czego mają Sebastiana i Claude? Swoją drogą, to tego krajobrazu mogły dopełnić tylko tuziny piekielnie dobrych lokajów, którzy przyszli zapolować na obiad. I ich krzyki oraz targowanie się, czyja świnia jest najbardziej dorodna. Na słowa brata skinął głową.
- Przyjąłem - potwierdził zaakceptowanie takiego podziału.
Otworzył okno ze swojej strony, po czym podobnie jak Larin, zaczął dokładnie tak samo oczyszczać prawą stronę jezdni. Nie jechali za szybko, za to z pewnością w ogóle jakkolwiek się poruszali. Zawsze dobre i to, a z każdym metrem jakoś szło to lepiej i szybciej, sprawniej, więc o te odrobinkę co kawałek przyspieszali, co Near również uważał za sukces.

Larin zapewne też nie zje za dużo tej świnki, ale skoro jest okazja to dlaczego nie zabrać. Zresztą tak czy inaczej miała skończyć na stole jako obiad, różnica tylko w sposobie pozyskania.
Oczyszczanie drogi szło im nawet sprawnie, on zajmował sie swoja stroną, braciszek swoją, a Fritz  środkiem i kierowaniem. Kilka samochodów ruszyło za nimi, ale nie wszystkim się poszczęściło, bo odepchnięte na bok świnki znowu wracały na jezdnię. Ale nimi się wszak premiować już nie będzie, ich budynek był coraz bliżej i to się liczyło.
- Braciszku widzisz tą gromadkę? Spróbujmy razem - zasugerował. Była tam grupka ludzi, w zasadzie oni, parę świnek i już powinni mieć z górki by dojechać do wejścia. Tymczasem ich świnka w samochodzie uwzięła sie na nogawke Larina. Uroczy wieprzek.

- Gotowy - przytaknął Noel, skinąwszy krótko głową.
Następnie delikatnie przesunęli, wspólnymi siłami, delikatnie przesunęli ludzi i świnki, a niedługo potem znaleźli się w Twix System. Chcąc chronić prywatność swoich paniczów, no a przy tym po prostu z nawyku, Fritz wjechał do parkingu, którego z zewnątrz nie da się zobaczyć. Bracia wysiedli, a potem niemal natychmiast skierowali się w stronę pokoju, w którym już czekała część ekipy.
- Spóźnieni. Wy! - Shikamaru teatralnie zerknął na zegarek.
- Zamknij się. Mam ci wyliczyć, ile razy sam się spóźniasz? - zapytał N, który powoli wchodził w tryb B, zerkając na Japończyka. - Pomijam, że na ulicy jest chlew. Dosłownie - wskazał okno kciukiem.
- Daj mi miesiąc, sam sporządzę taką listę - pokrzywił się mu Nara.
Białowłosy spojrzał na niego morderczo, po czym poszedł do swojego pokoju, tudzież innego dziwu w tym sposobie użytkowanym. Tam wziął szybki prysznic, bo jednak limuzyna, więc i oni, przesiąknęli zapachem tego jakże uroczego wieprzka. Powodzenia tylko lokajom by to wybawić. Ubrał się w swój czarny, skórzany komplet. Ot na niego miał ochotę, no i B się coraz bardziej do sznurków dobijał, jednak z tym nie walczył. Po prostu uznał, że akurat ta strona, w tym momencie, się przyda. Wrócił na salę, po czym bezpardonowo rozwalił się w swoim fotelu, czekając na brata który również poszedł pod prysznic.
- Czas się pobawić w kotka i myszkę... - mruknął, grubszym głosem niż normalnie.

Droga nie była az taka zła, chociaż Fritz mógł sobie darować i wysadzić ich pod głównym wejściem. W zasadzie i tak się z auta wychylili wiec parę osób widziało ich twarze. z drugiej strony jednak co komu to da? Budynek jak budynek, a chyba synowie mogą wejść do SWOJEJ firmy prawda? Niemniej cieszył się z wysiadki. Chrumkający kłopot z głowy, teraz lokaj dalej sie pomęczy chyba, że obrał objazd.
Po wejsciu uroczego powitania przez lenia nie komentował. Ani tego,że N wszedł w czarny tryb. Zważywszy na to co zamierzają za chwile robić to B nada sie niestety lepiej. Noelowi brakowało pazura,a wchodząc do jaskini lwa pazur się przyda, wizje zresztą też. Przypilnował tylko by nie skoczyli sobie do gardeł i również udał się pod prysznic, trzeba było zapakować te świnkę pod koniec trasy, za cholerę nie mógł zmyć teraz z nogawki tego nieprzyjemnego zapachu. Mimo prania i ekspresowego suszenia zdecydował się na użycie dezodorantu. W tych samych ciuchach wyszedł do ekipy
- Albo w chłopca z miotaczem ognia... - dokończył i zadzwonił po helikopter. nie ma opcji by sie przebijać przez te korki drugi raz. na poczekaniu streścił plan działania.
- Wchodzimy do każdego kasyna i burdelu. zaczynamy od północy. Śledzicie nas w bezpiecznej odległości i czekacie na sygnał. Aresztowanie go w Piekle to samobójstwo wiec wykurzymy go do innej dzielnicy. - streścił przebieg akcji. Jak mają ryzykowac to we dwóch z jakąś bronia w ręce. Sięgnął po "pyszny" specyfik do zmiany wyglądu.
- Ostatni raz- westchnął otwierając buteleczkę. Lepiej dmuchać na zimne,albo gorace...

Na gorące bardziej. Kira się tak jara swoją potęgą i swoim zestawem zdolności, że cudem jeszcze się w ogóle trzymał i nie spalił się jakoś, dla przykładu przez samozapłon, co do tej pory ciekawiło Noela. No nie trza się nad tym mocno rozwodzić. Kiedy Larin otworzył buteleczkę, ten z odrazą zerknął na nią. Że też znowu musiał to pić... Otworzył buteleczkę szybkim ruchem.
- Żebyś miał rację... - mruknął odnośnie ostatniego razu; potem duszkiem wypił zawartość swojej buteleczki.
Tym razem obrał inny [You must be registered and logged in to see this link.]. Jego włosy wydłużyły się mniej więcej do ramion, oraz zmieniły kolor na blond. Oczy z szarych stały się jasne, błękitne; również ich kształt odrobinę się zmienił i już nie były tak skośne. Skóra przybrała bardziej szary odcień. Podwyższył się również i teraz mierzył około 176 centymetrów. Strój został podobny, z małą modyfikacją w postaci płaszcza i różańca na szyję. Kiedy Larin zadzwonił po helikopter. ten w między czasie schował za pasek mały pistolet, a potem w dłoń wziął i karabin. Nie minął nawet kwadrans, który panowie spędzili na obgadaniu, gdzie ma kto czekać, jak helikopter już został postawiony. Czym prędzej ruszyli w kierunku, gdzie ich wpływy aż tak nie sięgały, a gdzie możliwe jest, iż ukrywa się ich poszukiwany...

[ZT x2 -> Kasyno w Piekle (?)]