Goldtime
+3
Grell Sutcliff
Sebastian Michaelis
Admin
7 posters
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Goldtime
Kawa trzy razy drozsza niż normalnie ? Czy ktoś kto kupił właśnie garnitur za pięćdziesiąt tysięcy, buty za dwa tysiące, zwróci na taki drobiazg uwagę ?
W tym budynku znajdują się drogie i ekskluzywne sklepy które kierują swoją ofertę tylko do jednej grupy docelowej: tej bogatej. I jak łatwo się domyślić jakość idzie w parze z ceną. Torebka ze skóry krokodyla, jest ze skóry gada, a nie jego tanią tandetą. Restauracje które można znaleźć w budynku również podbijają sobie ceny, chociaż to samo czasem można kupić w innym miejscu.
Jest to największe centrum handlowe w mieście. Można tu kupić niemal wszystko - od artykułów spożywczych, przez ubrania na drogich samochodach i broni kończąc. (Oczywiście tej legalnej i dla klientów z odpowiednią licencją). Właściciela budynku spokojnie można nazwać najbogatszym cżłowiekiem w mieście.
Wykupił on ziemię i wybudował centrum handlowe w czasach gdy miasto jeszcze raczkowało. Aby wygrać z konkurencja podpisał on kilka korzystnych dla niego umów, oraz inwestycji które pozwoliły mu wybić się na prowadzenie. Obecnie w budynku można znaleźć prawie 190 rożnych firm oraz ponad 450 różnych punktów handlowych. Kompleks sięga również kilka pięter w głąb ziemi, co nadaje zakupom niepowtarzalnego klimatu. Co ciekawe chodzą plotki, iż właśnie na podziemnych lokacjach znajdował się tajemniczy sklep gdzie można nabyć narkotyki, nielegalne bronie, czy inne tego typu "oryginalne produkty" Prawdopodobnie chodzi o sklep adresowany do użytkowników magii, lub o jedno z pomieszczeń technicznych. Nikt jednak tego nigdy nie sprostował.
Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sro Lis 04, 2015 4:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Goldtime
Panicz był teraz w pracy, wiec Sebastian zajmował się codziennymi sprawami, jak choćby uzupełnienie lodówki świeżymi produktami. Tak, to prawda, że mógł iść na zwykły targ, on jednak uwielbiał wydawać więcej pieniędzy niż przewiduje ustawa, z czystej złośliwości. Jego ulubionym hobby było irytowanie Ryuzakiego, a w mieście nie było niczego droższego
Był ubrany służbowo, choć miał długi rękaw to materiał był na tyle cienki, że czuł się komfortowo. Zresztą jak przystało na pół-smoka upały całkowicie mu pasowały i dla niego mogło tak być cały czas. Kupił już potrzebne rzeczy do przygotowania obiadu, aktualnie przemieszczał się miedzy sklepami i oglądał wystawy. Po chwili w oczy rzucił mu się sklep z biżuteria ulokowany na rogu, a obok niego pasmanteria z kosmetykami. Uśmiechnął się szeroko i wszedł do pierwszego sklepu. Naszyjniki, bransoletki, kolczyki, musiał przyznać, że wiele z tych rzeczy było naprawdę piękne.
- Czy mogę na chwilę zostawić torby ?- zapytał kasjerkę
- Oczywiście nie ma problemu. Pomóc w czymś ?
- Nie trzeba - odparł spokojnie stawiając wcześniejsze zakupy przy ladzie.
Wziął koszyk a następnie zdejmował z półek wszystko to co wpadło mu w oko. Po może dwóch minutach miał pełny koszyk w których znalazły się paski, akcesoria do włosów, ze trzy damskie torebki i cała masa biżuterii. Poczekał grzecznie aż sprzedawczyni podliczy cenę i wyjął z portfela kartę.W miedzy czasie zamienili ze sobą ze dwa zdania, kultura przede wszystkim. Po wszystkim zabrał torby i wdepnął do sklepu z kosmetykami, gdzie postąpił podobnie. Z tak odhaczonymi zakupami rozejrzał się za następnym sklepem, gdzie mógłby ładnie zapakować bibeloty.
Był ubrany służbowo, choć miał długi rękaw to materiał był na tyle cienki, że czuł się komfortowo. Zresztą jak przystało na pół-smoka upały całkowicie mu pasowały i dla niego mogło tak być cały czas. Kupił już potrzebne rzeczy do przygotowania obiadu, aktualnie przemieszczał się miedzy sklepami i oglądał wystawy. Po chwili w oczy rzucił mu się sklep z biżuteria ulokowany na rogu, a obok niego pasmanteria z kosmetykami. Uśmiechnął się szeroko i wszedł do pierwszego sklepu. Naszyjniki, bransoletki, kolczyki, musiał przyznać, że wiele z tych rzeczy było naprawdę piękne.
- Czy mogę na chwilę zostawić torby ?- zapytał kasjerkę
- Oczywiście nie ma problemu. Pomóc w czymś ?
- Nie trzeba - odparł spokojnie stawiając wcześniejsze zakupy przy ladzie.
Wziął koszyk a następnie zdejmował z półek wszystko to co wpadło mu w oko. Po może dwóch minutach miał pełny koszyk w których znalazły się paski, akcesoria do włosów, ze trzy damskie torebki i cała masa biżuterii. Poczekał grzecznie aż sprzedawczyni podliczy cenę i wyjął z portfela kartę.W miedzy czasie zamienili ze sobą ze dwa zdania, kultura przede wszystkim. Po wszystkim zabrał torby i wdepnął do sklepu z kosmetykami, gdzie postąpił podobnie. Z tak odhaczonymi zakupami rozejrzał się za następnym sklepem, gdzie mógłby ładnie zapakować bibeloty.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
Grell, kiedy tylko odwiózł hrabiego do rezydencji, uciekł prosto spod jej drzwi, które z czystej poprawności jednak chłopcu otworzył. Wytłumaczył że musi się udać na zakupy, a następnie podkradł samochód i udał się w stronę centrum miasta.
Kiedy wszedł do centrum handlowego, gdzie mimo swojej płci uwielbiał przebywać, niemal natychmiast skierował się w stronę łazienek, gdzie zmienił swój image, na bardziej swój. Czarną marynarkę zastąpiła kamizelka w odcieniu brązowoczerwonym, na którą narzucił czerwony płacz sięgający mu kostek. Nawet pokusił się o zmianę okularów, które teraz miały czerwoną oprawkę, a łańcuszek wyglądał jak maleńkie, połączone czaszki. Czarny krawat zmienił na czerwono-białą kokardkę. No i buty! Z płaskich pantofli, w których co prawda było wygodnie, ale nie pasowały do jego stylu, przeskoczył na czarno-czerwone buty na obcasie, nie za wysokim, ale już wyraźnie zaznaczonym. Ściągnął czarne rękawiczki odsłaniające paznokcie w kolorze... jakimże innym, jak czerwonym! Na koniec zostawił włosy: zrzucił czarną perukę, odsłaniając piękne, czerwone włosy sięgające mu do kolana. Tak, ten facet miał swój styl, ale z drugiej strony, to w sobie lubił. Nikogo nie udawał.
Tak zmieniony, ale wreszcie zgodnie z sobą wyglądający, ruszył na podbój sklepów.
Ponieważ podobnie jak obiekt jego westchnień i ich wspólny wróg lubią wydawać pieniądze swoich pracodawców, właśnie wchodził do jubilerskiego, po jakąś nową pierdółkę z czerwonym oczkiem, bo w końcu wszystko musi być czerwone, gdy nagle zauważył, jak gdzieś niedaleko szedł...
- Sebastian! - w niemal sekundzie znalazł się przy nim, natychmiast rzucając zakupy w dwa czorty. - Ty. Ja. Tutaj. Razem - zaczynał, przerywając na sekundę czy dwie pomiędzy wyrazami, i jakby bezwiednie próbując mu wsunąć ramię pod jego ramię. - Czyż to nie przeznaczenie?! - dopytywał się, teatralnie omotując ramieniem otoczenie.
Kiedy wszedł do centrum handlowego, gdzie mimo swojej płci uwielbiał przebywać, niemal natychmiast skierował się w stronę łazienek, gdzie zmienił swój image, na bardziej swój. Czarną marynarkę zastąpiła kamizelka w odcieniu brązowoczerwonym, na którą narzucił czerwony płacz sięgający mu kostek. Nawet pokusił się o zmianę okularów, które teraz miały czerwoną oprawkę, a łańcuszek wyglądał jak maleńkie, połączone czaszki. Czarny krawat zmienił na czerwono-białą kokardkę. No i buty! Z płaskich pantofli, w których co prawda było wygodnie, ale nie pasowały do jego stylu, przeskoczył na czarno-czerwone buty na obcasie, nie za wysokim, ale już wyraźnie zaznaczonym. Ściągnął czarne rękawiczki odsłaniające paznokcie w kolorze... jakimże innym, jak czerwonym! Na koniec zostawił włosy: zrzucił czarną perukę, odsłaniając piękne, czerwone włosy sięgające mu do kolana. Tak, ten facet miał swój styl, ale z drugiej strony, to w sobie lubił. Nikogo nie udawał.
Tak zmieniony, ale wreszcie zgodnie z sobą wyglądający, ruszył na podbój sklepów.
Ponieważ podobnie jak obiekt jego westchnień i ich wspólny wróg lubią wydawać pieniądze swoich pracodawców, właśnie wchodził do jubilerskiego, po jakąś nową pierdółkę z czerwonym oczkiem, bo w końcu wszystko musi być czerwone, gdy nagle zauważył, jak gdzieś niedaleko szedł...
- Sebastian! - w niemal sekundzie znalazł się przy nim, natychmiast rzucając zakupy w dwa czorty. - Ty. Ja. Tutaj. Razem - zaczynał, przerywając na sekundę czy dwie pomiędzy wyrazami, i jakby bezwiednie próbując mu wsunąć ramię pod jego ramię. - Czyż to nie przeznaczenie?! - dopytywał się, teatralnie omotując ramieniem otoczenie.
Grell Sutcliff- Liczba postów : 114
Join date : 29/09/2015
Re: Goldtime
Przechadzał sie spokojnie miedzy sklepami. Nie śpieszył się posiłek i tak zrobi na czas. Ignorował tylko rozleniwione spojrzenia kobiet i ich westchnienia na jego widok. Szukał teraz sklepu z prezentami,jednak z twórczego zajęcia wyrwało go znajomy (niestety) głos. Zerknął w tamta stronę i zobaczył czerwień. Kochana, urocza pomyłka genetyczna i wrzód na jego tyłku, czy on akurat dzisiaj musiał się tu przypałętać? Nie pzrepadał za nim, po prostu go irytował i rozpraszał, czego nie lubił. na jego słowa nie zwrócił większej uwagi, tak samo na fakt, ze się do niego przytulił. Grupka dziewczyn która stała obok nich spiorunowała wzrokiem czerwoną upierdliwą istotę. Sebastian natomiast dostrzegł to czego nie szukał: sklep zoologiczny gdzie stały klatki z kotami! Bez zastanowienia zrobił krok w tył ociekając z objęć Grella i podobnie jak on, "zmaterializował" się przy klatce z kotem. Postawił torby obok i zaczął głaskać najbliższego kota. Tak koty były najważniejsze, nawet jak miał małe stadko schowane przed Anną w willi. A własnie jak tylko skończy je głaskać i przytulać musi swoim kupić jakieś jedzenie.
- Ja tu, Ty tam...zostań - mruknął do Grella. Taaa jakby ta czerwona cholera go miała jeszcze posłuchać to było by cudnie.
- Ja tu, Ty tam...zostań - mruknął do Grella. Taaa jakby ta czerwona cholera go miała jeszcze posłuchać to było by cudnie.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
Kiedy Sebastian wyrwał się z jego objęć, ten zrobił minę na sfoszone dziecko, któremu zabrało się cukierka tuż sprzed ust. Zerknął na dziewoje, które piorunowały go spojrzeniem, a które robiły maślane oczka do Sebastiana. Tak, gdyby mógł, poprzecinałby je piłą, z wielką chęcią i radością. Ale, mimo tego że nie ma szacunku do życia ludzkiego, to jednak wolał nie robić zamieszania w miejscu publicznym. Nie chciał kłopotów, nawet jeśli z takowymi szybko by sobie poradził większą ilością ofiar i cudownej, czerwonej krwi... Tak, Grell miał obsesję na punkcie dwóch rzeczy: Sebastiana i koloru czerwonego. A nie cierpiał, co łatwo się domyślić, fanek Sebastiana. Swoją drogą, był ciekawy, czy Michaelis poznałby go, gdyby nie przyszedł w swoim, co tu dużo mówić: dość charakterystycznym image'u, a w stroju bardziej... służbowym, którego nie tak dawno się pozbył.
- Ranisz moje serduszko... - znowu udał smutnego, a po chwili ogarnął się, i tym razem już wolniej i ciut spokojniej, podszedł do Sebastiana, który właśnie głaskał jednego z kotków. - Och, Sebastianie - zaczął, siadając na ogrodzeniu. - Nie musisz udawać, że mnie nie lubisz, bo doskonale widzę - tu zaczął go delikatnie punktować po każdym słowie w ramę - że tak nie jest - uroczo się uśmiechnął, odsłaniając białe, ale o dziwo ostre zęby; cecha odziedziczona po smoczych przodkach. - Po prostu jeszcze nie potrafisz się pogodzić, że jesteśmy sobie pisani... - dodał z pomrukiem, zaplatając sobie pasmo czarnych włosów Sebastiana na palcu. - Ale kiedyś, w nieodległej przyszłości, wreszcie przymniesz mnie do swojego mrocznego, ale jakże pociągającego serca - dodał, teatralnie grając rozmarzenie.
- Ranisz moje serduszko... - znowu udał smutnego, a po chwili ogarnął się, i tym razem już wolniej i ciut spokojniej, podszedł do Sebastiana, który właśnie głaskał jednego z kotków. - Och, Sebastianie - zaczął, siadając na ogrodzeniu. - Nie musisz udawać, że mnie nie lubisz, bo doskonale widzę - tu zaczął go delikatnie punktować po każdym słowie w ramę - że tak nie jest - uroczo się uśmiechnął, odsłaniając białe, ale o dziwo ostre zęby; cecha odziedziczona po smoczych przodkach. - Po prostu jeszcze nie potrafisz się pogodzić, że jesteśmy sobie pisani... - dodał z pomrukiem, zaplatając sobie pasmo czarnych włosów Sebastiana na palcu. - Ale kiedyś, w nieodległej przyszłości, wreszcie przymniesz mnie do swojego mrocznego, ale jakże pociągającego serca - dodał, teatralnie grając rozmarzenie.
Grell Sutcliff- Liczba postów : 114
Join date : 29/09/2015
Re: Goldtime
Grell powinien zapanować nad swoja zazdrością, nie był zainteresowany ludzkimi kobietami. A tym bardziej nastolatkami, a już na pewno nie było mowy o jakimkolwiek romansie. Teraz się łasiły, gdyby pokazał swoja prawdziwą formę pewnie poza czerwonym każdy by uciekał z piskiem. Gdy Grell wypomniał iż "rani jego serce, usiadł na podłodze po turecku i sięgnął do torby. Pogmerał w niej chwilę i wygrzebał komplet czerwonej biżuterii czyli naszyjnik,bransoletka, spinka do włosów i kolczyki. Zasadniczo już nie chodziło o to by mu się przypodobać, co ten zestaw swoje kosztował, a on uwielbiał wnerwiać swojego pana. Podał mu pudełeczko z przezroczystym okienkiem jednocześnie odtrącając jego łapkę od swoich czarnych włosów.
- Masz, i popilnuj mi zakupów. jak chcesz to se wybierz jeszcze coś z czerwonej torby - mruknął obojętnie zbierając się z podłogi i zabierając koszyk z ustawionego niedaleko stosika. może się chociaż pozbędzie go na dwie minuty. Pokierował się na dział karm dla psów i kotów. Podobnie jak przedtem zaczął po kolei ładować saszetki,puszki i torebki do koszyka. Tym razem potrzebował tego faktycznie sporo, 13 kotów coś jeść musi, pająkami Claude cały czas żyć nie będą. Zasadniczo to 14 licząc futerko jego pana... Gdy już zładował co trzeba przystanął przy zabawkach. Piłeczki, drapaki, myszki, wędki, gryzaki , do wyboru do koloru, Wybrał kilka rodzajów różnych zabawek. następnym celem były różnego rodzaju miski. Tutaj zaczął konkretnie rozważać które były by lepsze, cena nie grała roli. Kątem oka zerknął na to co porabiał Grell. Tym razem za ladą stał jakiś młody mężczyzna, więc ta cholera nie powinna być zazdrosna.
- Masz, i popilnuj mi zakupów. jak chcesz to se wybierz jeszcze coś z czerwonej torby - mruknął obojętnie zbierając się z podłogi i zabierając koszyk z ustawionego niedaleko stosika. może się chociaż pozbędzie go na dwie minuty. Pokierował się na dział karm dla psów i kotów. Podobnie jak przedtem zaczął po kolei ładować saszetki,puszki i torebki do koszyka. Tym razem potrzebował tego faktycznie sporo, 13 kotów coś jeść musi, pająkami Claude cały czas żyć nie będą. Zasadniczo to 14 licząc futerko jego pana... Gdy już zładował co trzeba przystanął przy zabawkach. Piłeczki, drapaki, myszki, wędki, gryzaki , do wyboru do koloru, Wybrał kilka rodzajów różnych zabawek. następnym celem były różnego rodzaju miski. Tutaj zaczął konkretnie rozważać które były by lepsze, cena nie grała roli. Kątem oka zerknął na to co porabiał Grell. Tym razem za ladą stał jakiś młody mężczyzna, więc ta cholera nie powinna być zazdrosna.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
Z lekko sfoszoną i niby to obrażoną miną, kiedy ten odtrącał jego rękę, Grell zerknął na pudełko, które podawał mu Sebastian. Zmarszczył czoło, ale zrobił to w dość śmieszny sposób, odbierając ten pakunek. Zerknął przez przezroczyste wieczko, zerkając na to, co się pod nim kryje. Czerwone oczka w biżuterii sprawiły, że w prawdziwych oczach Sutcliffa widać było błysk zachwycenia, a trochę nawet niezdrowego podekscytowania. Gestem troszkę przypominającym L, przysunął sobie to pod nos, niczym Gollum pierścień, który rządzi wszystkimi.
- Pamiętałeś mój ulubiony kolor! - zapiszczał, trochę grając głupka. - I jak tu cię nie kochać?! - dodał, posyłając Sebastianowi teatralnego całusa.
Grał głupa i greka, mimo że w rzeczywistości jest to szalenie inteligentna istota. Przy tylu żyjących w tym mieście geniuszach, bycie mądrym jest trakcie popularne. Już pomijając, iż Grell jak to Grell, lubi iść pod prąd. No i udawanie niedorozwoja poniekąd, trochę pomaga mu w pracy, bo mało kto go poznaje, gdy jest na służbowo a przy tym czyni go profesjonalistą w swym fachu.
I, również owszem, Sutcliff był doskonałym aktorem, który niektóre teatralne zachowania, dla własnego widzi mi się, przenosi do zwykłego życia. Wiele rzeczy porównuje do sztuk szeroko pojętych i teatru, ale ten typ tak ma i są gusta oraz guściki.
Mniejsza. W każdym razie, z namaszczeniem wprost otworzył paczuszkę, wyciągnął spinkę do włosów, również z namaszczeniem, po czym chwycił za pasmo długich włosów, które natychmiast podpiął. Zerknął na siebie w szybie odbijającej obraz, nie wyglądał dziwnie, dlatego spinkę postanowił pozostawić. Ta spinka miała na całe szczęście wygląd dość... uniwersalny jeśli chodzi i płeć. No a poza tym, Grell przejmował by się tym, czy pasuje coś mężczyźnie?! Błagam. Buty na wysokim obcasie, damski płaszcz: to chyba mówi samo przez się.
Kiedy Michaelis wybierał coś dla swoich kotów, a znając jego to i następnego kota, czerwonowłosy przebierał po zawartości wspomnianej czerwonej torebki. Były to kosmetyki, ale takich pielęgnacyjnych, zaiste, używał, dlatego się nie zrażał, mimo tego że pierwsze dwie warstwy to różne pomadki, maskary i inne fluidy. No, może jakiś puder, blady oczywiście, skubnąłby z chęcią, ale to dla takiego teatralnego przypudrowania nosa jedynie, nie dla faktycznego makijażu. Bo na co mu, skoro już jest chodzącą gwiazdą i olśniewa?! Kiedy dokopał się do balsamów i innych kremów, zaczął już uważniej czytać etykiety, jednak kątem oka wciąż zerkał na bruneta.
- Niech zgadnę. Gdybym otworzył twoją szafę, wysypywałyby się z niej koty..? - zamruczał półtonem dość oczywiste w odpowiedzi pytanie, zmieniając pozycję na boczną na łokciu podpartą i dalej grzebiąc po jego dotychczasowych zakupach.
- Pamiętałeś mój ulubiony kolor! - zapiszczał, trochę grając głupka. - I jak tu cię nie kochać?! - dodał, posyłając Sebastianowi teatralnego całusa.
Grał głupa i greka, mimo że w rzeczywistości jest to szalenie inteligentna istota. Przy tylu żyjących w tym mieście geniuszach, bycie mądrym jest trakcie popularne. Już pomijając, iż Grell jak to Grell, lubi iść pod prąd. No i udawanie niedorozwoja poniekąd, trochę pomaga mu w pracy, bo mało kto go poznaje, gdy jest na służbowo a przy tym czyni go profesjonalistą w swym fachu.
I, również owszem, Sutcliff był doskonałym aktorem, który niektóre teatralne zachowania, dla własnego widzi mi się, przenosi do zwykłego życia. Wiele rzeczy porównuje do sztuk szeroko pojętych i teatru, ale ten typ tak ma i są gusta oraz guściki.
Mniejsza. W każdym razie, z namaszczeniem wprost otworzył paczuszkę, wyciągnął spinkę do włosów, również z namaszczeniem, po czym chwycił za pasmo długich włosów, które natychmiast podpiął. Zerknął na siebie w szybie odbijającej obraz, nie wyglądał dziwnie, dlatego spinkę postanowił pozostawić. Ta spinka miała na całe szczęście wygląd dość... uniwersalny jeśli chodzi i płeć. No a poza tym, Grell przejmował by się tym, czy pasuje coś mężczyźnie?! Błagam. Buty na wysokim obcasie, damski płaszcz: to chyba mówi samo przez się.
Kiedy Michaelis wybierał coś dla swoich kotów, a znając jego to i następnego kota, czerwonowłosy przebierał po zawartości wspomnianej czerwonej torebki. Były to kosmetyki, ale takich pielęgnacyjnych, zaiste, używał, dlatego się nie zrażał, mimo tego że pierwsze dwie warstwy to różne pomadki, maskary i inne fluidy. No, może jakiś puder, blady oczywiście, skubnąłby z chęcią, ale to dla takiego teatralnego przypudrowania nosa jedynie, nie dla faktycznego makijażu. Bo na co mu, skoro już jest chodzącą gwiazdą i olśniewa?! Kiedy dokopał się do balsamów i innych kremów, zaczął już uważniej czytać etykiety, jednak kątem oka wciąż zerkał na bruneta.
- Niech zgadnę. Gdybym otworzył twoją szafę, wysypywałyby się z niej koty..? - zamruczał półtonem dość oczywiste w odpowiedzi pytanie, zmieniając pozycję na boczną na łokciu podpartą i dalej grzebiąc po jego dotychczasowych zakupach.
Grell Sutcliff- Liczba postów : 114
Join date : 29/09/2015
Re: Goldtime
Sebastian też był inteligentny, ale nie okazywał tego jakoś specjalnie. Bardziej trzymał ten sekret dla siebie, a gra aktorska była tutaj bardzo przydatna. Tu miał podobne zdanie jak Grell: ostatnio był wysyp inteligentnych ludzi, wiec jak jeden się nie ujawni nic się nie stanie. Retoryczne pytanie odnośnie szafy skomentował szerokim uśmiechem, ta cholera chyba znała go lepiej niż przypuszczał. Po chwili namysłu wybrał dwa zestawy misek. I wystarczy drapaki i kuweta była naturalna w postaci palm,krzaczków i przeoranej ziemi po treningach Anny. Ustawił się grzecznie za jakąś kobieta w kolejce, odzianej w drogą markową sukienkę. na poczekaniu zawiesił wzrok na klatkach stojących nieco w głębi sklepu i... mało nie wypuscił koszyka z rąk. W mgnieniu oka "przykleił" się do klatki z [You must be registered and logged in to see this link.] który spał zwinięty w kłębek. Jeden rzut okiem na zwierzaka dała mu odpowiedź czemu nie był wystawiony na widok publiczny. Na ziemi nie spotykało się kotów z dwoma ogonami. Nie był pewien skąd one pochodzą, ale już je kiedyś widział. Poza wyglądem różniły się jeszcze charakterem, były bardziej inteligentne od zwykłych i dysponowały jedna indywidualną zdolnością. I z tego co pamiętał były dozwolone na ziemi, chociaż pioruńsko drogie. Spojrzał na cenę, szybko przekalkulował łączny wydatek z zakupami przy których gmerał Grell i uśmiechnął się szeroko. Wyjął jedną z zabawek na patyku i obudził zwierzaka, ten w uroczy dla siebie sposób zaczął się bawić przynętą. jako rasowy kociarz wiedział na co zwracać uwagę i nie minęła chwila jak wziął klatkę w rękę i postawił na ladzie. L powinien mu wybaczyć ten "mały i skromny" wydatek... Kobieta odeszła i sprzedawca zaczął podsumowywać wszystkie zakupy
- Ten się już w szafie nie zmieści - skomentował pytanie Grella
- To kotka, zdaje się, że zmienia wielkość - odparł sprzedawca przewracając zabawkę w ręce by znaleźć potrzebną metkę.
Pięć minut później Sebastian wyszedł ze sklepu i przycupnął na ławce naprzeciwko wejścia spoglądając na nowy puchaty nabytek, który rozglądał się z zaciekawieniem po korytarzu. Był pioruńsko ciekawy reakcji L na tego zwierzaka, bo nie ma mowy by mu go oddał!
- Tak właściwie to czym sie teraz zajmujesz? - zagadał Grella .Skoro myślami błądził wokół swojego panicza, to był ciekawy czym aktualnie zajmowała się ta czerwona cholera. Zresztą zapytać nie zaszkodzi.
- Ten się już w szafie nie zmieści - skomentował pytanie Grella
- To kotka, zdaje się, że zmienia wielkość - odparł sprzedawca przewracając zabawkę w ręce by znaleźć potrzebną metkę.
Pięć minut później Sebastian wyszedł ze sklepu i przycupnął na ławce naprzeciwko wejścia spoglądając na nowy puchaty nabytek, który rozglądał się z zaciekawieniem po korytarzu. Był pioruńsko ciekawy reakcji L na tego zwierzaka, bo nie ma mowy by mu go oddał!
- Tak właściwie to czym sie teraz zajmujesz? - zagadał Grella .Skoro myślami błądził wokół swojego panicza, to był ciekawy czym aktualnie zajmowała się ta czerwona cholera. Zresztą zapytać nie zaszkodzi.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
- Huh? - tym przeciągłym dźwiękiem i zaciekawionym, ale w babsko-plotkarski sposób spojrzeniem, Grell skwitował nagłe doskoczenie do kolejnego kociaka.
Obserwował przez okulary, jak Sebastian się bawi z kicią, jak ją poniekąd już sobie oswaja i jak przenosi ją na blat, by i ją przejąć i zabrać do domu. Czerwonowłosy pokręcił w niedowierzaniu głową. Tak, Sebastian po prostu musiał przygarnąć kolejnego. Musiał. Nie byłby po prostu sobą, gdyby tego nie zrobił. Cóż, tak samo jak Sutcliff nie byłby sobą bez czerwieni i piły, którą ma, ale dobrze ukrywa, tak Michaelis po prostu by się pochorował bez kotów.
- Chyba będzie ci potrzebna pomoc, w dostarczeniu tego do domu, kocie - zagadnął półtonem, obserwując ile brunet nakupował rzeczy, ni to pytając, ni to stwierdzając fakt. - Dlatego masz przewielkie szczęście, że tu jestem! - dodał, słodko się uśmiechając i zgarniając włosy za plecy.
Kiedy przeszedł przez sklep, żeby mu się przypodobać, a może po prostu zwyczajnie pomóc, bo dla niego jakoś znajduje uczucia, wziął torby, których nie mógł zabrać, i poszedł za nim. Kiedy Sebastian postawił klatkę z kociakiem, ten odłożył obok jego, albo raczej ich wspólne, z racji takie, że mógł sobie coś wybrać, sprawunki obok, i usiadł w pozycji trochę przechylonej i znowu podpartej.
Kiedy zadał pytanie, trochę dziwne a już z pewnością złudne, bo w końcu dlaczego taki ktoś jak Grell miały brudzić palce w pracy, skoro na pstryknięcie miałby wszystko, dosłownie i w przenośni, ten zerknął na niego spod oka i wciąż się uśmiechał, jednak z uroczego, teraz zamienił się w uśmiech ciepły, trochę podobny do takich, którymi obdarowują rodzice psocące dzieci, jednak po chwili on zniknął, bowiem jemu nie chciał kłamać.
- Angelina Durless, ciotka obecnego hrabiego Phantomhive, zatrudniła mnie do jego ochrony - odpowiedział półtonem, ale zgodnie z prawdą. - Pod przybranym imieniem pracuję dla niego jako lokaj, a kiedy mam nieco dłuższą chwilę wolnego, czasami pomagam księgowym w jego firmie. Do tej pory nie mam pojęcia, jak im się udawało cokolwiek ogarnąć... - dodał, wywracając oczyma. - A ty? - skrócił pytanie, oddając pałeczkę i zerkając na niego spod oka, skro sam już zaczął ten temat.
Obserwował przez okulary, jak Sebastian się bawi z kicią, jak ją poniekąd już sobie oswaja i jak przenosi ją na blat, by i ją przejąć i zabrać do domu. Czerwonowłosy pokręcił w niedowierzaniu głową. Tak, Sebastian po prostu musiał przygarnąć kolejnego. Musiał. Nie byłby po prostu sobą, gdyby tego nie zrobił. Cóż, tak samo jak Sutcliff nie byłby sobą bez czerwieni i piły, którą ma, ale dobrze ukrywa, tak Michaelis po prostu by się pochorował bez kotów.
- Chyba będzie ci potrzebna pomoc, w dostarczeniu tego do domu, kocie - zagadnął półtonem, obserwując ile brunet nakupował rzeczy, ni to pytając, ni to stwierdzając fakt. - Dlatego masz przewielkie szczęście, że tu jestem! - dodał, słodko się uśmiechając i zgarniając włosy za plecy.
Kiedy przeszedł przez sklep, żeby mu się przypodobać, a może po prostu zwyczajnie pomóc, bo dla niego jakoś znajduje uczucia, wziął torby, których nie mógł zabrać, i poszedł za nim. Kiedy Sebastian postawił klatkę z kociakiem, ten odłożył obok jego, albo raczej ich wspólne, z racji takie, że mógł sobie coś wybrać, sprawunki obok, i usiadł w pozycji trochę przechylonej i znowu podpartej.
Kiedy zadał pytanie, trochę dziwne a już z pewnością złudne, bo w końcu dlaczego taki ktoś jak Grell miały brudzić palce w pracy, skoro na pstryknięcie miałby wszystko, dosłownie i w przenośni, ten zerknął na niego spod oka i wciąż się uśmiechał, jednak z uroczego, teraz zamienił się w uśmiech ciepły, trochę podobny do takich, którymi obdarowują rodzice psocące dzieci, jednak po chwili on zniknął, bowiem jemu nie chciał kłamać.
- Angelina Durless, ciotka obecnego hrabiego Phantomhive, zatrudniła mnie do jego ochrony - odpowiedział półtonem, ale zgodnie z prawdą. - Pod przybranym imieniem pracuję dla niego jako lokaj, a kiedy mam nieco dłuższą chwilę wolnego, czasami pomagam księgowym w jego firmie. Do tej pory nie mam pojęcia, jak im się udawało cokolwiek ogarnąć... - dodał, wywracając oczyma. - A ty? - skrócił pytanie, oddając pałeczkę i zerkając na niego spod oka, skro sam już zaczął ten temat.
Grell Sutcliff- Liczba postów : 114
Join date : 29/09/2015
Re: Goldtime
Spojrzał na swoje"skromne" zakupy. to prawda on bez kotów jak bez powietrza, ale ta kicia z dwoma ogonami była po prostu taka kochana! Może faktycznie trochę przesadził z ilością zakupów ale
a) zakupy spożywcze były niezbędne,a biorąc pod uwagę to co zamierzał robić musiał kupić sporo składników
b) Jego skromne stadko kotów coś jeść musi. I tak to starczy na tydzień...
c) Zrobił sobie dzień wkurzania panicza, wiec te wszystkie damskie duperele też były potrzebne...
Chociaż w ostatnim przypadku co tam Grell sobie wygrzebał to i tak jego. Tak czy inaczej po wyjściu z galerii zamierzał się zmienić w swoja formę i przytaszczyć zakupy do willi pocztą lotniczą. Dwie łapy i ogon swoje by zrobiły, ale skoro Grell się zaoferował to skorzysta. Choć czerwony grał mu na nerwach to nigdy nie klasyfikował go do wrogów. Takie mendy społeczne "ubarwiające" życie też są w jakiś sposób potrzebne. Phantomhive... gdzieś już mu się otarło to nazwisko o uszy. To nie był ten pokaźny i bogaty ród z Angli czasem ?
- Słyszałem o nich, bogaty i spory ród, wierne psiaki królowej, chociaż nie wszyscy. - podsumował. Raz czy dwa spotkał jednego z przedstawicieli, ae rozmowa ograniczyła sie tylko do służbowych spraw.
- A co Ci ten strój przypomina ? - zapytał retorycznie biorąc się za przepakowywanie zakupów. - Armand Maxwell wynajął mnie do ochrony swojego starszego syna również pod maską wiernego lokaja. Młodszego ochrania Claude Faustus, jak chcesz się zabrać to poznasz ich rezydencje - wyjaśnił kończąc organizować zakupy. I pół torby zrobiło się mniej, chociaż szkoda, że tylko tyle.
a) zakupy spożywcze były niezbędne,a biorąc pod uwagę to co zamierzał robić musiał kupić sporo składników
b) Jego skromne stadko kotów coś jeść musi. I tak to starczy na tydzień...
c) Zrobił sobie dzień wkurzania panicza, wiec te wszystkie damskie duperele też były potrzebne...
Chociaż w ostatnim przypadku co tam Grell sobie wygrzebał to i tak jego. Tak czy inaczej po wyjściu z galerii zamierzał się zmienić w swoja formę i przytaszczyć zakupy do willi pocztą lotniczą. Dwie łapy i ogon swoje by zrobiły, ale skoro Grell się zaoferował to skorzysta. Choć czerwony grał mu na nerwach to nigdy nie klasyfikował go do wrogów. Takie mendy społeczne "ubarwiające" życie też są w jakiś sposób potrzebne. Phantomhive... gdzieś już mu się otarło to nazwisko o uszy. To nie był ten pokaźny i bogaty ród z Angli czasem ?
- Słyszałem o nich, bogaty i spory ród, wierne psiaki królowej, chociaż nie wszyscy. - podsumował. Raz czy dwa spotkał jednego z przedstawicieli, ae rozmowa ograniczyła sie tylko do służbowych spraw.
- A co Ci ten strój przypomina ? - zapytał retorycznie biorąc się za przepakowywanie zakupów. - Armand Maxwell wynajął mnie do ochrony swojego starszego syna również pod maską wiernego lokaja. Młodszego ochrania Claude Faustus, jak chcesz się zabrać to poznasz ich rezydencje - wyjaśnił kończąc organizować zakupy. I pół torby zrobiło się mniej, chociaż szkoda, że tylko tyle.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
- O to to! - entuzjastycznie i energicznie potaknął głową, na przypuszczenia Sebastiana, wskazując go też przesadnie wypielęgnowanym palcem, odnośnie nazwiska jego panicza. - Nawet nie wiesz, jak ten dzieciak jest okropny... - dodał, zaplatając długie, czerwone pasmo na palcu.
Swoiste nazwanie go idiotą nie skomentował. Takiego udawał, i to z wprost szwajcarską precyzją, to z taką opinią musiał się liczyć, ot i co. Nie miał mu tego za złe. Poza tym, doskonale wiedział, że Sebastian po prostu lubi go dyplomatycznie mieszać z błotem w dowolnym tego słowa znaczeniu. Ileż to razy po jego butach musiał prać płaszcz... tego nie jest w stanie po prostu zliczyć! Cóż, jedyne co mu pozostaje, to cierpliwie znosić to, jak po nim depcze. Wszak swojego Sebastiana w końcu nie chce skrzywdzić i zranić go jakkolwiek! Co to, to nie!
Kiedy odpowiedział, gdzie on pracuje, ten zastanowił się, teatralnie popukał się po brodzie, zerkając w sufit, jakby chciał sobie coś przypomnieć i niczym w kreskówce zapalić żarówkę, wiszącą tuż nad jego głową, gdy sobie uświadomił. Co prawda żarówki nie mógł zaświecić, za to gdy do niego doszło, gdzie słyszał to nazwisko, klasnął w dłonie i wskazał palcem sufit z miną oświeconą.
- Maxwell - powtórzył, po czym zerknął pytająco na Sebastiana. - Czy to nie jest przypadkiem właściciel Kasyna? Tego w Dzielnicy Bogaczy? - dopytywał z tajemniczym uśmiechem, odsłaniającym odrobinę ostrych zębów.
Kiedy Sebastian skończył się przepakowywać, Grell wziął część toreb, Sebastian wziął pozostałe torby. Przenieśli je do samochodu, po czym wsiedli, rzecz jasna Sutcliff nie ukrywał radości, że może być bliżej Michaelisa, niż długość jego nogi, która kończyła się butem na jego twarzy.
[zt - oboje! ★]
Swoiste nazwanie go idiotą nie skomentował. Takiego udawał, i to z wprost szwajcarską precyzją, to z taką opinią musiał się liczyć, ot i co. Nie miał mu tego za złe. Poza tym, doskonale wiedział, że Sebastian po prostu lubi go dyplomatycznie mieszać z błotem w dowolnym tego słowa znaczeniu. Ileż to razy po jego butach musiał prać płaszcz... tego nie jest w stanie po prostu zliczyć! Cóż, jedyne co mu pozostaje, to cierpliwie znosić to, jak po nim depcze. Wszak swojego Sebastiana w końcu nie chce skrzywdzić i zranić go jakkolwiek! Co to, to nie!
Kiedy odpowiedział, gdzie on pracuje, ten zastanowił się, teatralnie popukał się po brodzie, zerkając w sufit, jakby chciał sobie coś przypomnieć i niczym w kreskówce zapalić żarówkę, wiszącą tuż nad jego głową, gdy sobie uświadomił. Co prawda żarówki nie mógł zaświecić, za to gdy do niego doszło, gdzie słyszał to nazwisko, klasnął w dłonie i wskazał palcem sufit z miną oświeconą.
- Maxwell - powtórzył, po czym zerknął pytająco na Sebastiana. - Czy to nie jest przypadkiem właściciel Kasyna? Tego w Dzielnicy Bogaczy? - dopytywał z tajemniczym uśmiechem, odsłaniającym odrobinę ostrych zębów.
Kiedy Sebastian skończył się przepakowywać, Grell wziął część toreb, Sebastian wziął pozostałe torby. Przenieśli je do samochodu, po czym wsiedli, rzecz jasna Sutcliff nie ukrywał radości, że może być bliżej Michaelisa, niż długość jego nogi, która kończyła się butem na jego twarzy.
[zt - oboje! ★]
Grell Sutcliff- Liczba postów : 114
Join date : 29/09/2015
Re: Goldtime
Beyond Birthday, czerwonooki sobowtór samego L, z dłońmi wsadzonymi w jasne, widocznie podniszczone jeansy i zgarbionymi plecami, skrytymi pod białą bluzą o długim rękawie, w stanie podobnym do spodni, spacerował po centrum handlowym. Warto napomnieć, że nie miał żadnych butów czy skarpetek. Nic, tylko nucić "Pójdę boso!".
Zgłodniał, więc wszedł do pierwszego napotkanego sklepu spożywczego. Zakupił tam duży słoik cudnie czarnego dżemu z owoców czarnej porzeczki. Zapłacił, po czym przeniósł się na jedną z ław, które ustawione między sklepami przynosiły skonanym nogom tłumów na zakupach ukojenie. On jednak nie usiadł jak człowiek. Po prostu wskoczył, odwrócił się by być w kierunku patrzenia chociaż dobrym, po czym przykucnął. Odkręcił słoik i zaczął pożerać słodką masę dłonią.
Kiedy jadł, obserwował ludzi przez oczy, którymi zawsze patrzył. Przez oczy shinigami, oczy Boga Śmierci. O, ta pusta lala, z większą ilością sylikonu niż mózgu: ona zginie niedługo. Skupił się, z czystej ciekawości i marnując tym samym tą część mocy na godzinę, by sprawdzić jak i dlaczego. Jej dane będzie nie przeżyć w wypadku samochodowym. Który spowodowała, bo do cholery próbowała na ręcznym przejechać autostradę... No cóż, głupota czasami boli.
Zgłodniał, więc wszedł do pierwszego napotkanego sklepu spożywczego. Zakupił tam duży słoik cudnie czarnego dżemu z owoców czarnej porzeczki. Zapłacił, po czym przeniósł się na jedną z ław, które ustawione między sklepami przynosiły skonanym nogom tłumów na zakupach ukojenie. On jednak nie usiadł jak człowiek. Po prostu wskoczył, odwrócił się by być w kierunku patrzenia chociaż dobrym, po czym przykucnął. Odkręcił słoik i zaczął pożerać słodką masę dłonią.
Kiedy jadł, obserwował ludzi przez oczy, którymi zawsze patrzył. Przez oczy shinigami, oczy Boga Śmierci. O, ta pusta lala, z większą ilością sylikonu niż mózgu: ona zginie niedługo. Skupił się, z czystej ciekawości i marnując tym samym tą część mocy na godzinę, by sprawdzić jak i dlaczego. Jej dane będzie nie przeżyć w wypadku samochodowym. Który spowodowała, bo do cholery próbowała na ręcznym przejechać autostradę... No cóż, głupota czasami boli.
Beyond Birthday- Liczba postów : 56
Join date : 24/12/2015
Re: Goldtime
Sebastian tymczasem nadrabiał zaległości. Cóż czas za portalem biegł inaczej,wieć w domu nazbierało się obowiązku. Zaczął od tych ważniejszych jak wyremontowanie nieszczęsnego salonu. Potem zajął się sprzątaniem pozostałej części domu łącznie z ogarnieniem liści z ogrodu czy ogarnięcia swojej kociej gromadki. Po drodze zahaczył jeszcze o kącik Undertrakera zerkając dokładniej na truchło biednego półsmoka i delikwentów z gangu. pogawędka trwała może około godziny. Następnie nastał czas na świąteczne zakupy, tym razem musiał zrobić większe zapasy, jak również powybierać prezenty dla domowników. W tym celu udał się do znanej już galerii, tym razem niestety za bardzo nie poszaleje po ostatnim wybryku dostał kartę z limitem miesięcznym. Z drugiej strony były teraz promocje,wiec zamierzał wykorzystać ten czas. W planach brakło tylko kupna choinki, Claude miał ja przytaszczyć z lasu, wszak przy ostatniej pogawędce przypadkiem ścieli ładny okaz.
Zaczął od kupienia ozdóbek świątecznych, a potem zmniejszył pudła przydatnym zaklęciem pomniejszającym, dzięki czemu miał zaledwie pół torby na zakupy, zamiast trzech. Następny był zoologiczny zapas karmy dla zwierzaków (na konto L a co) na cały tydzień, z czego zrobiła się już cała torba zakupów. W przerwie miedzy następnym sklepem zahaczył o budkę z jedzeniem, stojąc w kolejce zawiesił wzrok na stoisku z kwiatami.
- Hmm stroiki na stół dodadzą uroku, ponad to ożywia przestrzeń. Zapach powinien też umilić przebywanie w domu... - mruczał pod nosem zastanawiając sie na głos co kupić.
Zaczął od kupienia ozdóbek świątecznych, a potem zmniejszył pudła przydatnym zaklęciem pomniejszającym, dzięki czemu miał zaledwie pół torby na zakupy, zamiast trzech. Następny był zoologiczny zapas karmy dla zwierzaków (na konto L a co) na cały tydzień, z czego zrobiła się już cała torba zakupów. W przerwie miedzy następnym sklepem zahaczył o budkę z jedzeniem, stojąc w kolejce zawiesił wzrok na stoisku z kwiatami.
- Hmm stroiki na stół dodadzą uroku, ponad to ożywia przestrzeń. Zapach powinien też umilić przebywanie w domu... - mruczał pod nosem zastanawiając sie na głos co kupić.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
Z racji tego, że opędzlował cały słoik dżemu, wyrzucił go do pobliskiego kosza, a potem oblizał rękę. Ta jednak dalej była lepka, dlatego BB poszedł do najbliższej łazienki, by ją, z wyraźną niechęcią, umyć. Odrywając kawałek papieru, osuszył ręce w drodze powrotnej na ławkę, bo jakoś stracił wenę na cokolwiek innego.
Znów się rozejrzał, jednak jedna rzecz go zdziwiła. Jedna z osób, nad którymi płynęło imię Sebastian, miał szalenie długo do życia jeszcze. Co prawda słyszał o rasach, które są długowieczne a nawet i nieśmiertelne, ale jednak przechylił głowę i zaczął odgryzać paznokieć u prawego kciuka, zamyślając się na chwilę. Znów przybrał typową dla niego i L pozycję, wpatrując się czerwono-złotymi oczyma w piekielnie dobrego lokaja, który właśnie wybierał, lub szykował się by wybrać, kwiaty na świąteczny stół. Imię nagle zaświtało mu w głowie, jako lokaj jego sobowtóra, na co uśmiechnął się psychopatycznie pod nosem. Zszedł z ławki, kierując się w jego stronę. Rzecz jasna, znów włożył ręce do kieszeni i szedł ciut zgrabiony, jak miał w zwyczaju. Przy okazji podsłuchał, jak ten zaczął mamrotać sam do siebie, co powinien kupić i co wybrać. Beyond raz jeszcze uśmiechnął się na to pod nosem, postanawiając to wykorzystać na swoją korzyść.
- Sebastianie... - zaczął, wiedząc rzecz jasna o fakcie takim, że jego pan wygląda szalenie podobnie do niego, a nawet czasem zachowuje się podobnie, jak on. - Sądzę, że poza kwiatami i świece dopełnią klimatu - nim w ogóle go podjął, przeskoczył z planowanego tematu na taki, który akurat mu podrzucił sam zainteresowany.
Ukradkiem zerknął na to, co kupił. Ewidentnie było zmniejszone, puszka karmy raczej nie zajmowała centymetra kwadratowego, a odpowiednio więcej. Zacmokał na to w dezaprobacie, przypominając sobie przy tym o gromadce kotów, które Michaelis trzymał w Narni. Co prawda, to czy L o tym wie mógł tylko zgadywać, ale miał nadzieję, że trafił.
- Chyba będziesz musiał się pozbyć tych kotów... - zerknął na niego spod oka, z miną despotyczną. - Ich utrzymanie kosztuje fortunę, rachunki opiewają na horrendalne sumy... i jeszcze ten dwuogoniasty, którego kupiłeś za kilka rocznych wypłat - znów zacmokał i pokręcił głową w dezaprobacie, a przy tym mówiąc prawdę, którą podpatrzył.
Znów się rozejrzał, jednak jedna rzecz go zdziwiła. Jedna z osób, nad którymi płynęło imię Sebastian, miał szalenie długo do życia jeszcze. Co prawda słyszał o rasach, które są długowieczne a nawet i nieśmiertelne, ale jednak przechylił głowę i zaczął odgryzać paznokieć u prawego kciuka, zamyślając się na chwilę. Znów przybrał typową dla niego i L pozycję, wpatrując się czerwono-złotymi oczyma w piekielnie dobrego lokaja, który właśnie wybierał, lub szykował się by wybrać, kwiaty na świąteczny stół. Imię nagle zaświtało mu w głowie, jako lokaj jego sobowtóra, na co uśmiechnął się psychopatycznie pod nosem. Zszedł z ławki, kierując się w jego stronę. Rzecz jasna, znów włożył ręce do kieszeni i szedł ciut zgrabiony, jak miał w zwyczaju. Przy okazji podsłuchał, jak ten zaczął mamrotać sam do siebie, co powinien kupić i co wybrać. Beyond raz jeszcze uśmiechnął się na to pod nosem, postanawiając to wykorzystać na swoją korzyść.
- Sebastianie... - zaczął, wiedząc rzecz jasna o fakcie takim, że jego pan wygląda szalenie podobnie do niego, a nawet czasem zachowuje się podobnie, jak on. - Sądzę, że poza kwiatami i świece dopełnią klimatu - nim w ogóle go podjął, przeskoczył z planowanego tematu na taki, który akurat mu podrzucił sam zainteresowany.
Ukradkiem zerknął na to, co kupił. Ewidentnie było zmniejszone, puszka karmy raczej nie zajmowała centymetra kwadratowego, a odpowiednio więcej. Zacmokał na to w dezaprobacie, przypominając sobie przy tym o gromadce kotów, które Michaelis trzymał w Narni. Co prawda, to czy L o tym wie mógł tylko zgadywać, ale miał nadzieję, że trafił.
- Chyba będziesz musiał się pozbyć tych kotów... - zerknął na niego spod oka, z miną despotyczną. - Ich utrzymanie kosztuje fortunę, rachunki opiewają na horrendalne sumy... i jeszcze ten dwuogoniasty, którego kupiłeś za kilka rocznych wypłat - znów zacmokał i pokręcił głową w dezaprobacie, a przy tym mówiąc prawdę, którą podpatrzył.
Beyond Birthday- Liczba postów : 56
Join date : 24/12/2015
Re: Goldtime
Prawdę mówiąc nie zauważył obecności BB. O sprincie braci za Mello i helikopterem nie wiedział, więc tym bardziej nie miał pojęcia o zakwasach. To raz, druga sprawa Larin mógł sie swobodnie przemieszczać kiedy i gdzie chciał, nie był jego więźniem. Jego rola to była ochrona panicza oraz dbanie o ognisko domowe, nie wnikał w prywatne sprawy swojego panicza. Stąd obecność "L" go jakoś specjalnie nie zdziwiła. I w zasadzie nie zorientował się, że L to nie L, przynajmniej nie oryginał. Ubiór i sposób chodzenia był identyczny, a on aktualnie miał co innego na głowie niż zabawa w "znajdź 5 różnic"
- Masz rację, poszukam jeszcze dla was wytrawnego wina - dodał mając na myśli oczywiście L i Missę, ponieważ świeczki szybko mu się skojarzyły z randką. Swoja droga sam Grell też musi zabrać na jakaś klimatyczna kolację.
Jednak kiedy wspomniał o kotach spojrzał na niego mocno zaskoczony. Kiedy on do licha to odkrył ?! Czyżby się zasiedział w Nasgardzie z Grell i spółką?
- Kiedy ty... - zaczął ale szybko się poddał i tylko westchnął. Zresztą i tak dość spokojnie do tego podszedł... Zasada numer jeden: nei wkurzać za bardzo swego panicza.
- Kirary nie oddam, chyba ze Ty sie pozbędziesz Ligta którego dostałeś od brata - uciął krótko. Okej tamte z szafy jeszcze może wywalić, ale dwuogoniastej kotki za żadne skarby nie odda!
- Masz rację, poszukam jeszcze dla was wytrawnego wina - dodał mając na myśli oczywiście L i Missę, ponieważ świeczki szybko mu się skojarzyły z randką. Swoja droga sam Grell też musi zabrać na jakaś klimatyczna kolację.
Jednak kiedy wspomniał o kotach spojrzał na niego mocno zaskoczony. Kiedy on do licha to odkrył ?! Czyżby się zasiedział w Nasgardzie z Grell i spółką?
- Kiedy ty... - zaczął ale szybko się poddał i tylko westchnął. Zresztą i tak dość spokojnie do tego podszedł... Zasada numer jeden: nei wkurzać za bardzo swego panicza.
- Kirary nie oddam, chyba ze Ty sie pozbędziesz Ligta którego dostałeś od brata - uciął krótko. Okej tamte z szafy jeszcze może wywalić, ale dwuogoniastej kotki za żadne skarby nie odda!
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
Znajdź pięć różnic? Nie ma problemu: BB jest wyższy od Larina o około osiem centymetrów; Larin ma oczy czarne, Beyond ma czerwone ze złotym; Larin jest z lutego, Beyond z października, nawet jeśli z tego samego roku; L urodził się w Korei, B w USA; uśmiech Larina to uśmiech słodki i uroczy, uśmiech BB to uśmiech szaleńca i psychopaty. Wymieniać więcej?
Cóż, i tak chwała Sebastianowi, że albo mu się nie chciało, albo nie miał siły, albo miał w tym swój własny cel, że uznał że rozmawia ze swoim paniczem. Takie gapiostwo bywa urocze, ale też czasami sporo kosztuje! Póki co nie miał zamiaru wyprowadzać go z błędu. Ot postanowił, że dalej będzie grał w jego, albo raczej i swoją, grę.
Kiedy Sebastian powiedział, że do listy zakupów dopisze jeszcze wino, dla L i Misy, na co Beyond uśmiechnął się z aprobatą, starając się, by jego uśmiech wyglądał uroczo i całkiem niewinnie. Skinął również krótko głową, bo w istocie, warto było o tym pomyśleć, wszak świeczki, kwiaty i alkohol, nie za mocny, to idealne połączenie na rankę. Nie to, że pomagał L, ot dalej grał. Powiedział, że bez wątpienia wybierze wino idealne na taki wieczór i powietrza to w jego ręce. Jego zdziwienie, kiedy powiedział o kotach, było wprost urocze, na co znowu się uśmiechnął, niewinnie a przy tym jak matka do psocącego tuż przed jej nosem dziecka.
- Prędzej czy później musiałbym się o nich dowiedzieć - wzruszył ramionami, stwierdzając fakt oczywisty. - Poza tym, nie sądzisz, że jeden kot zje tyle karmy - zerknął raz jeszcze na zapasy. - W tak krótkim czasie - dodał, mając na myśli to, że zwierzaki zjedzą to może w tydzień, czego na bank jeden, a nawet dwa koty nie zrobią.
Ten zasugerował, że pozbędzie się kotów, jak L pozbędzie się swojego. Beyond miał go nawet wrobić w to, i się zgodzić, ale uznał że jednak ma na tyle sumienia i serca, że tego nie zrobi i kota będzie bronić. W końcu tak jakby były problem z cyklu: "Dlaczego ten kot wciąż tu jest?!" i "Ale ja się na nic nie godziłem!".
- O nie, Lighta nie oddam - zaprotestował ze spokojem. - Za bardzo się z nim zżyłem.
Cóż, i tak chwała Sebastianowi, że albo mu się nie chciało, albo nie miał siły, albo miał w tym swój własny cel, że uznał że rozmawia ze swoim paniczem. Takie gapiostwo bywa urocze, ale też czasami sporo kosztuje! Póki co nie miał zamiaru wyprowadzać go z błędu. Ot postanowił, że dalej będzie grał w jego, albo raczej i swoją, grę.
Kiedy Sebastian powiedział, że do listy zakupów dopisze jeszcze wino, dla L i Misy, na co Beyond uśmiechnął się z aprobatą, starając się, by jego uśmiech wyglądał uroczo i całkiem niewinnie. Skinął również krótko głową, bo w istocie, warto było o tym pomyśleć, wszak świeczki, kwiaty i alkohol, nie za mocny, to idealne połączenie na rankę. Nie to, że pomagał L, ot dalej grał. Powiedział, że bez wątpienia wybierze wino idealne na taki wieczór i powietrza to w jego ręce. Jego zdziwienie, kiedy powiedział o kotach, było wprost urocze, na co znowu się uśmiechnął, niewinnie a przy tym jak matka do psocącego tuż przed jej nosem dziecka.
- Prędzej czy później musiałbym się o nich dowiedzieć - wzruszył ramionami, stwierdzając fakt oczywisty. - Poza tym, nie sądzisz, że jeden kot zje tyle karmy - zerknął raz jeszcze na zapasy. - W tak krótkim czasie - dodał, mając na myśli to, że zwierzaki zjedzą to może w tydzień, czego na bank jeden, a nawet dwa koty nie zrobią.
Ten zasugerował, że pozbędzie się kotów, jak L pozbędzie się swojego. Beyond miał go nawet wrobić w to, i się zgodzić, ale uznał że jednak ma na tyle sumienia i serca, że tego nie zrobi i kota będzie bronić. W końcu tak jakby były problem z cyklu: "Dlaczego ten kot wciąż tu jest?!" i "Ale ja się na nic nie godziłem!".
- O nie, Lighta nie oddam - zaprotestował ze spokojem. - Za bardzo się z nim zżyłem.
Beyond Birthday- Liczba postów : 56
Join date : 24/12/2015
Re: Goldtime
Gdyby już miał zgadywać to raczej daty urodzenia by nie odkrył. Przynajmniej nie od razu, musiałby pogmerać tu i ówdzie. A co do oczy, Larin też miewał podobne, gdy sie wnerwiał nie na żarty, lub gdy przesadzał ze swoja mocą, czasami znikało to nawet po kilku godzinach. Włosy? no cóż ten wiecznie miał potargane i każdego dnia inaczej ułożone. Szybciej by poznał po drzemie czy wzroście, o ile sie wyprostuje i po głosie, o ile BB wróci do swojego zwyczajnego. teraz jednak faktycznie sądził,ze rozmawia z L, wszak o zapachu przy budce z jedzeniem też nie dało się odróżnić, tym bardziej gdy sam zgłodniał. Jeden klient już odszedł wiec przesunął się kroczek bliżej.
- Kirara nie jest ziemskim kotem,wiec też ma inny apetyt. Ale sądziłem, że odkrycie tego zajmie ci trochę więcej czasu - westchnął.
tak czy inaczej gdy zaprotestował uznał temat za zakończony, L wiedział jakim jest kociarzem, tu sie dobrali wszak idealnie. Gdy druga ekspedientka obsłużyła matkę z dzieckiem złożył swoje zamówienie. Trwało to dosłownie chwilę, szkoda tylko ze musi jeść przy Ryuzakim w takim miejscu, wiec dorzucił magiczne słowa"na wynos". Zje sobie w samochodzie. Wolałby sam, względnie juz coś bardziej w romantycznym klimacie.
- Salon wyremontowany, może zaprosić twoja dziewczynę i przygotować kolacje? - zagadał. Miał w tym mały interes: jak on będzie zajęty przynajmniej zajmie sie swoim życiem.
- Kirara nie jest ziemskim kotem,wiec też ma inny apetyt. Ale sądziłem, że odkrycie tego zajmie ci trochę więcej czasu - westchnął.
tak czy inaczej gdy zaprotestował uznał temat za zakończony, L wiedział jakim jest kociarzem, tu sie dobrali wszak idealnie. Gdy druga ekspedientka obsłużyła matkę z dzieckiem złożył swoje zamówienie. Trwało to dosłownie chwilę, szkoda tylko ze musi jeść przy Ryuzakim w takim miejscu, wiec dorzucił magiczne słowa"na wynos". Zje sobie w samochodzie. Wolałby sam, względnie juz coś bardziej w romantycznym klimacie.
- Salon wyremontowany, może zaprosić twoja dziewczynę i przygotować kolacje? - zagadał. Miał w tym mały interes: jak on będzie zajęty przynajmniej zajmie sie swoim życiem.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
- W to nie wątpię - uśmiechnął się na słowa, że Kirara nie jest kotem ziemskim. - I pamiętaj, Sebastianie, przede mną nic się nie ukryje - dodał, a nawet w tym nie skłamał.
Korzystając z tego, że i tak się wepchał w kolejkę poniekąd, sobie również zamówił coś do jedzenia. On jednak nie poprosił na wynos. Miał za to nadzieję, że to bęzie piekielnie ostre. O tak, Birthday uwielbiał mocne smaki, czasami, w zastępstwie za słodki dżem. Niby cały czas go może jeść, ale jednak nie samym dżemem żyje człowiek.
- Właściwie, czemu nie - po odpowiednio odmierzonym czasie na namysł, BB odpowiedział w imieniu Larina. - Masz zamiar jeszcze błądzić po sklepach? - zerknął na niego spod oka. - Nie wypada powitać z pustymi dłońmi - uśmiechnął się do niego lekko. - Chyba, że wybiorę coś z tego, co kupiłeś wcześniej - popukał się w brodę, zamyślając się na chwilę.
Brunet doskonale wiedział o zakupach, które odprawił Sebastian nie tak dawno, poza kotkiem. Wszak konkurencję trzeba obadać pod każdym kontem i każdym możliwym sposobem. Larin mu podziękuje za to, albo za to zabije. Dla Beyonda nie grało to jednak żadnej roli. Ale chyba sam L by się na to nie odważył jej zaprosić, no a teraz to już po jabłkach i musi ją przyjąć oraz coś jej dać. Niech nie narzeka, bo drugi raz mu nie pomoże w żaden sposób! No, chyba że chodzi o pozbawienie podejrzanego paru kończyn. W tym wyręczy z dziką wprost przyjemnością, której nigdy sobie nie odmówi, tak samo jak słoika dżemu.
- Może zróbmy Near'owi niespodziankę i zaprośmy jeszcze jego towarzyszkę? - jak trollować, to na całego, więc i to zasugerował z uroczym i niewinnym uśmiechem widocznym na ustach.
Korzystając z tego, że i tak się wepchał w kolejkę poniekąd, sobie również zamówił coś do jedzenia. On jednak nie poprosił na wynos. Miał za to nadzieję, że to bęzie piekielnie ostre. O tak, Birthday uwielbiał mocne smaki, czasami, w zastępstwie za słodki dżem. Niby cały czas go może jeść, ale jednak nie samym dżemem żyje człowiek.
- Właściwie, czemu nie - po odpowiednio odmierzonym czasie na namysł, BB odpowiedział w imieniu Larina. - Masz zamiar jeszcze błądzić po sklepach? - zerknął na niego spod oka. - Nie wypada powitać z pustymi dłońmi - uśmiechnął się do niego lekko. - Chyba, że wybiorę coś z tego, co kupiłeś wcześniej - popukał się w brodę, zamyślając się na chwilę.
Brunet doskonale wiedział o zakupach, które odprawił Sebastian nie tak dawno, poza kotkiem. Wszak konkurencję trzeba obadać pod każdym kontem i każdym możliwym sposobem. Larin mu podziękuje za to, albo za to zabije. Dla Beyonda nie grało to jednak żadnej roli. Ale chyba sam L by się na to nie odważył jej zaprosić, no a teraz to już po jabłkach i musi ją przyjąć oraz coś jej dać. Niech nie narzeka, bo drugi raz mu nie pomoże w żaden sposób! No, chyba że chodzi o pozbawienie podejrzanego paru kończyn. W tym wyręczy z dziką wprost przyjemnością, której nigdy sobie nie odmówi, tak samo jak słoika dżemu.
- Może zróbmy Near'owi niespodziankę i zaprośmy jeszcze jego towarzyszkę? - jak trollować, to na całego, więc i to zasugerował z uroczym i niewinnym uśmiechem widocznym na ustach.
Beyond Birthday- Liczba postów : 56
Join date : 24/12/2015
Re: Goldtime
Gdy mu się wcisnął do kolejki obdarzył go wymownym wzrokiem, zawsze muszą sobie poodgryzać. Kobieta za "Larinem" nawet cos odburknęła obrażona, ale Sebastian zignorował kobitkę.
- Cóż to dopiero część zakupów, ze świątecznej listy. Gdy skończę wróce do domu i przygotuję co trzeba - zapewnił. Wszak miał tylko karmę dla zwierzaków plus ozdoby świąteczne. nadal nie miał spożywczych zapasów, wina,świeczek,kwiatów... Tym bardziej, ze nowa lodówka stała pusta. Teoretycznie był okres największych kolejek, ale na to też miał swoje metody wiec może max 2 godziny licząc odpalenie klasyka i drogę do willi. Tym razem Sebastian zastanowił sie chwilę na propozycje Ryuzakiego.
- W zasadzie czemu nie... - przytaknął. Co prawda Noel był pod skrzydłami Claude, ale coś czuł ze złotooki też chętnie na to przystanie. Wszak gdy oni będą zajęci panowie sobie skończą na świąteczna męską pogawędkę.
- Cóż to dopiero część zakupów, ze świątecznej listy. Gdy skończę wróce do domu i przygotuję co trzeba - zapewnił. Wszak miał tylko karmę dla zwierzaków plus ozdoby świąteczne. nadal nie miał spożywczych zapasów, wina,świeczek,kwiatów... Tym bardziej, ze nowa lodówka stała pusta. Teoretycznie był okres największych kolejek, ale na to też miał swoje metody wiec może max 2 godziny licząc odpalenie klasyka i drogę do willi. Tym razem Sebastian zastanowił sie chwilę na propozycje Ryuzakiego.
- W zasadzie czemu nie... - przytaknął. Co prawda Noel był pod skrzydłami Claude, ale coś czuł ze złotooki też chętnie na to przystanie. Wszak gdy oni będą zajęci panowie sobie skończą na świąteczna męską pogawędkę.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
Beyond, jak to na niego przystało, nic sobie nie robił. Ani ze spojrzenia Sebastiana, ani z jakże uroczego mamrotania niezadowolonej kobiety, która musiała czekać o te dwie i pół minuty dłużej. Cierpliwości niech się człowiek uczy, bo to jest rzadka cnota w tych czasach. Tym bardziej że kobiecina raczej się nigdzie nie śpieszyła. Brunet odebrał swoje jedzenie i ujadł jednego kęsa nie mogąc dłużej czekać, nim raczył wreszcie jakoś odpowiedzieć "swojemu" lokajowi.
- Jestem pewien, że trafisz w gusta naszych gości - wyraził nadzieję, zerkając na niego z uroczym uśmiechem.
Potrollował z gośćmi, z kotami, to teraz pora potrollować trochę z wyglądem, albo raczej z jego uszykowaniem. Wiedział, że podobnie jak on, L nie dba o swoją aparycję, chowając swój intelekt pod pozorem niedbania o wygląd i niechlujstwo. Domyślał się też, że raczej nie miałoby to dla niego znaczenia, nawet jeśli chodzi o Misę.
- Powinienem się jakoś odstroić? - zerknął na swoje odbicie w szybie, i czekając na odpowiedź nadgryzł kolejnego kęsa.
- Jestem pewien, że trafisz w gusta naszych gości - wyraził nadzieję, zerkając na niego z uroczym uśmiechem.
Potrollował z gośćmi, z kotami, to teraz pora potrollować trochę z wyglądem, albo raczej z jego uszykowaniem. Wiedział, że podobnie jak on, L nie dba o swoją aparycję, chowając swój intelekt pod pozorem niedbania o wygląd i niechlujstwo. Domyślał się też, że raczej nie miałoby to dla niego znaczenia, nawet jeśli chodzi o Misę.
- Powinienem się jakoś odstroić? - zerknął na swoje odbicie w szybie, i czekając na odpowiedź nadgryzł kolejnego kęsa.
Beyond Birthday- Liczba postów : 56
Join date : 24/12/2015
Re: Goldtime
To prawda, Larin rzadko kiedy zakładał coś innego niż białe wdzianko, lub to co teraz miał na sobie BB, czyli pierwszy lepszy lekko zaniedbany ubiór. Sebastian zastanowił się chwilę, jakimś cudem znalazł w szafie Larina coś innego niż białe koszule, akurat to był garnitur, ale raczej wątpił by założył go bez walki.
- Elegancka koszula, wizytowe spodnie i muszka powinny ci wystarczyć. Skoro juz planujemy kolacje nie powinieneś iść w takim stroju - przytaknął. Kupować za bardzo niczego teraz nie zamierza, w szafie z pewnością znajdzie potrzebny zestaw.
- Elegancka koszula, wizytowe spodnie i muszka powinny ci wystarczyć. Skoro juz planujemy kolacje nie powinieneś iść w takim stroju - przytaknął. Kupować za bardzo niczego teraz nie zamierza, w szafie z pewnością znajdzie potrzebny zestaw.
Sebastian Michaelis- Liczba postów : 98
Join date : 30/09/2015
Re: Goldtime
- Na nic innego się nie zamierzam godzić - zerknął na niego kątem oka i wskazał go palcem.
No dobrze, potrollował, napsuł dyskretnie krwi Larinowi, a teraz pora była odpowiednia, by dyplomatycznie się wycofać nim Sebastian odkryje ten mały teatrzyk. rozejrzał się dyskretnie, szukając jakiegoś miejsca, gdzie mógłby dyplomatycznie czmychnąć i zgubić Sebastiana. Kiedy wyłapał takowe, postanowił z niego czym prędzej skorzystać.
- Dokończ zakupy - polecił z lekkim uśmiechem. - Spotkamy się w rezydencji, hm? - skinął mu głową, po czym jedząc udał się w stronę miejsca, które sobie przed chwilą obrał.
[ZT (x2?)]
No dobrze, potrollował, napsuł dyskretnie krwi Larinowi, a teraz pora była odpowiednia, by dyplomatycznie się wycofać nim Sebastian odkryje ten mały teatrzyk. rozejrzał się dyskretnie, szukając jakiegoś miejsca, gdzie mógłby dyplomatycznie czmychnąć i zgubić Sebastiana. Kiedy wyłapał takowe, postanowił z niego czym prędzej skorzystać.
- Dokończ zakupy - polecił z lekkim uśmiechem. - Spotkamy się w rezydencji, hm? - skinął mu głową, po czym jedząc udał się w stronę miejsca, które sobie przed chwilą obrał.
[ZT (x2?)]
Beyond Birthday- Liczba postów : 56
Join date : 24/12/2015
Re: Goldtime
Gaspard skończył już na dzisiaj zajęcia. Był na nich aż do końca, w przeciwieństwie do reszty uczniów, on nie pozwalał sobie na wagary. W drodze do domu postanowił, że zajrzy jeszcze do sklepu. Raz: zapasy jedzenia już są na finiszu i trzeba uzupełnić. Dwa: musi wybrać sobie parę książek do czytania i do nauki.
Spacerował samotnie. Ichigo pobiegł wcześniej do rodzinnej kliniki: jego ojciec potrzebował z czymś pomocy; Chad wolał być sam; Orihime od jakiegoś czasu już była trupem. Nie miał tego za złe losowi. Na pewno by zrzędzili, że za długo siedzi w księgarni. I vice versa, jakby minęli dział do gier, już nie daj Bóg z udostępnionym telewizorem czy urządzeniami do VR do testów. Szybciej by padł ze starości, nim by się od tego oderwali.
Postanowił zacząć od księgarni. Książki się nie zepsują, a jeśli kupi jakieś jedzenie, które wymaga lodówki, może mieć z tym trochę problem, jeśli się zapomni i nie będzie to szybka akcja zakupowa. A na to się nie zapowiadało.
Spacerował samotnie. Ichigo pobiegł wcześniej do rodzinnej kliniki: jego ojciec potrzebował z czymś pomocy; Chad wolał być sam; Orihime od jakiegoś czasu już była trupem. Nie miał tego za złe losowi. Na pewno by zrzędzili, że za długo siedzi w księgarni. I vice versa, jakby minęli dział do gier, już nie daj Bóg z udostępnionym telewizorem czy urządzeniami do VR do testów. Szybciej by padł ze starości, nim by się od tego oderwali.
Postanowił zacząć od księgarni. Książki się nie zepsują, a jeśli kupi jakieś jedzenie, które wymaga lodówki, może mieć z tym trochę problem, jeśli się zapomni i nie będzie to szybka akcja zakupowa. A na to się nie zapowiadało.
Gaspard Hugo- Liczba postów : 22
Join date : 27/07/2016
Re: Goldtime
- Brawo brawo, zgubiłeś nasz cel! - zawołał mężczyzna w masce z wyraźnymi pretensjami w głosie.
- zamknij się- warknął nastolatek o blond włosach. Mężczyzna w masce cicho zachichotał
- Ktoś ci musi wytknąć błędy! Gdybyś nie zabił jego starych nie musielibyśmy teraz ganiać jak dwa pajace po mieście!
-Mówiłem zamknij się! - blondyn zamachnął się pięścią, ale chybił i trafił w ścianę. Syknął cicho pod nosem.
- Masz okres?
Po tych słowach nastolatek mało co nie dostał furii, wyjął z kieszeni wybuchowe kulki i cisnął nimi w swojego towarzysza. Wszystkie chybiły, jednak kilka wybuchów narobiło szkód wokoło.
- Dobra dobra, idę poszukać tam gdzie cie nie będzie - wymamrotał i teleportował sie tylko w sobie znane miejsce.
Chwilę potem zmaterializował się na dachu centrum handlowego. Ściana była trochę pochyła, wiec przyczepił sie by z niej się nie zsunąć. Chciał poobserwować trochę okolicę, a nie zejść na poziom chodnika.
- Że też muszą przyjmować dzieciaki - wymamrotał do siebie lekko oburzony. Lubił swojego partnera,ale czasem naprawdę był upierdliwy. Chociaż tak zwariowanego duetu jak oni ze świeczka szukać. "Tobi" bo taki miał pseudonim był średniego wzrostu mężczyzna, o czarnych krótkich i sterczących włosach. na sobie miał czarny płaszcz, który skrywał jego ubranie. Czyli czarny golf z doczepionymi płytowymi naramiennikami, spodnie w moro i glany. Jego twarz zasłaniała pomarańczowa maska ze spiralnym wzorem, jedyny otwór miał po prawej stronie na oko. Poprzednie stracił podczas walki...oficjalnie.
Spojrzał na dół i dostrzegł kogoś kogo nawet kojarzył z wyglądu. Przystawił do oka, którego nie zakrywała sztywna maska urządzenie celownicze by przybliżyć obraz. Zaraz potem wolną ręką sięgnął do kieszeni pod płaszczem i wyjął małą kostkę. Nacisnął przycisk i szybko wyszukał na hologramie tego czego szukał. chłopak w okularach był na liście ich celów, akurat tn widniał na żółto co oznaczało tyle, że trzeba było go sprawdzić,czy się nadaje. Zielone były potwierdzonymi celami, a czerwone już zaliczone. Albo odwrotnie nigdy nie pamiętał, na pewno szary to cel wyeliminowany! Schował ustrojstwo z powrotem do kieszeni i zsunął się po ścianie. parę metrów nad ziemią odbił się, zrobił salto w powietrzu i trzepnął chłopaka lekko w pacynkę.
- Hello! - przywitał się radośnie, jakby był dzieckiem które dorwało się do cukierków. Już zdążył zapomnieć o wkurzonym nastolatku który spartolił im dzisiaj misje.
- zamknij się- warknął nastolatek o blond włosach. Mężczyzna w masce cicho zachichotał
- Ktoś ci musi wytknąć błędy! Gdybyś nie zabił jego starych nie musielibyśmy teraz ganiać jak dwa pajace po mieście!
-Mówiłem zamknij się! - blondyn zamachnął się pięścią, ale chybił i trafił w ścianę. Syknął cicho pod nosem.
- Masz okres?
Po tych słowach nastolatek mało co nie dostał furii, wyjął z kieszeni wybuchowe kulki i cisnął nimi w swojego towarzysza. Wszystkie chybiły, jednak kilka wybuchów narobiło szkód wokoło.
- Dobra dobra, idę poszukać tam gdzie cie nie będzie - wymamrotał i teleportował sie tylko w sobie znane miejsce.
Chwilę potem zmaterializował się na dachu centrum handlowego. Ściana była trochę pochyła, wiec przyczepił sie by z niej się nie zsunąć. Chciał poobserwować trochę okolicę, a nie zejść na poziom chodnika.
- Że też muszą przyjmować dzieciaki - wymamrotał do siebie lekko oburzony. Lubił swojego partnera,ale czasem naprawdę był upierdliwy. Chociaż tak zwariowanego duetu jak oni ze świeczka szukać. "Tobi" bo taki miał pseudonim był średniego wzrostu mężczyzna, o czarnych krótkich i sterczących włosach. na sobie miał czarny płaszcz, który skrywał jego ubranie. Czyli czarny golf z doczepionymi płytowymi naramiennikami, spodnie w moro i glany. Jego twarz zasłaniała pomarańczowa maska ze spiralnym wzorem, jedyny otwór miał po prawej stronie na oko. Poprzednie stracił podczas walki...oficjalnie.
Spojrzał na dół i dostrzegł kogoś kogo nawet kojarzył z wyglądu. Przystawił do oka, którego nie zakrywała sztywna maska urządzenie celownicze by przybliżyć obraz. Zaraz potem wolną ręką sięgnął do kieszeni pod płaszczem i wyjął małą kostkę. Nacisnął przycisk i szybko wyszukał na hologramie tego czego szukał. chłopak w okularach był na liście ich celów, akurat tn widniał na żółto co oznaczało tyle, że trzeba było go sprawdzić,czy się nadaje. Zielone były potwierdzonymi celami, a czerwone już zaliczone. Albo odwrotnie nigdy nie pamiętał, na pewno szary to cel wyeliminowany! Schował ustrojstwo z powrotem do kieszeni i zsunął się po ścianie. parę metrów nad ziemią odbił się, zrobił salto w powietrzu i trzepnął chłopaka lekko w pacynkę.
- Hello! - przywitał się radośnie, jakby był dzieckiem które dorwało się do cukierków. Już zdążył zapomnieć o wkurzonym nastolatku który spartolił im dzisiaj misje.
Mistrz Gry- Admin
- Liczba postów : 261
Join date : 22/08/2015
Re: Goldtime
Hybryda właśnie nieśpiesznie, rozkoszując się tą chwila niczym smakiem najlepszego jedzenia, przeglądała interesujący badawczą głowę dział. Co gorsza: był najobszerniejszy, dział, jaki mieli w tej księgarni. Nagle jednak ktoś spadł z nieba. Co odbyło się dość dosłownie ujmując to słowo. Gaspard przez krótką chwilę stał oniemiały i nie wszystko kojarzący. Nie wiedział jak miałby się zachować, a czuł spore kłopoty.
- Nie znam cię. - Syknął, ledwie zauważalnie potrząsając lewą ręką i pozwalając zawieszce się majtać przy dłoni. - Musiałeś mnie z kimś pomylić.
W razie czego, trochę przyspieszy to proces przywoływania łuku. Sam w sobie trwał krótko, to fakt, ale często te parę sekund mogło się okazać kluczowe. Wolał być przygotowany, niż nie mieć szansy na obronę, czy też raczej atak. Woląc uniknąć starcia, wyminął Tobiego jakby nic się nie działo, ale stale był w gotowości.
- Nie znam cię. - Syknął, ledwie zauważalnie potrząsając lewą ręką i pozwalając zawieszce się majtać przy dłoni. - Musiałeś mnie z kimś pomylić.
W razie czego, trochę przyspieszy to proces przywoływania łuku. Sam w sobie trwał krótko, to fakt, ale często te parę sekund mogło się okazać kluczowe. Wolał być przygotowany, niż nie mieć szansy na obronę, czy też raczej atak. Woląc uniknąć starcia, wyminął Tobiego jakby nic się nie działo, ale stale był w gotowości.
Gaspard Hugo- Liczba postów : 22
Join date : 27/07/2016
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach